Palestyńczycy nie chcą pokoju z Izraelem, tylko jego zniszczenia - powiedział na spotkaniu ze sponsorami swej kampanii wyborczej kandydat Republikanów na prezydenta USA Mitt Romney. To kolejna wypowiedź, która spotkała się ostatnio z ostrą krytyką komentatorów. "Patrzę na Palestyńczyków, którzy dla celów politycznych nie chcą pokoju i są oddani sprawie zniszczenia Izraela, i mówię: nie ma po prostu szans (na porozumienie - PAP)" - powiedział Romney.

Reklama

Kandydat GOP na prezydenta wyraził przekonanie, że wysiłki na rzecz pokoju między Izraelem a Palestyńczykami są bezowocne. Macie nadzieję na jakąś stabilizację, ale musicie przyznać, że ten problem pozostanie nierozwiązany - powiedział o perspektywach pokoju kończącego konflikt izraelsko-palestyński.

Wypowiedź Romneya pochodzi z tego samego potajemnego nagrania wideo jego spotkania z darczyńcami 17 maja br., na którym kandydat oświadczył również, że nie interesuje go 47 procent Amerykanów, którzy są zależni od rządu i będą zawsze głosowali na prezydenta. Oświadczenie to - ujawnione przez lewicowy magazyn "Mother Jones" - powszechnie komentuje się jako wyraz arogancji Romneya i jego pogardy dla biedniejszych Amerykanów. Romney starał się je potem prostować, przyznając, że "nie było eleganckie".

Wypowiedź na temat Palestyńczyków spotkała się z podobną krytyką, i to nawet ze strony Republikanów. Jak zauważono, stoi ona w sprzeczności z poprzednimi oświadczeniami Romneya i jego krytyką wobec prezydenta Baracka Obamy za to, że nie znalazł rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Nie można krytykować prezydenta i jego polityki bliskowschodniej i z drugiej strony sugerować, że jedyne, co możemy zrobić, to udawać tylko, że coś robimy, w nadziei, że problem zniknie lub rozwiąże go ktoś inny - powiedział były zastępca sekretarza stanu za kadencji prezydenta George'a W.Busha, Richard Armitage.

Jeden z najwybitniejszych ekspertów ds. Bliskiego Wschodu Aaron David Miller wytknął z kolei Romneyowi spadek ambicji. Jego wypowiedź odróżnia go od takich byłych prezydentów jak Jimmy Carter, George H.W. Bush i Bill Clinton, którzy mieli większe aspiracje i zainteresowanie tą kwestią (konfliktu izraelsko-palestyńskiego - PAP) - powiedział Miller.

Niektórzy komentatorzy zwracają jednak uwagę, że wypowiedź Romneya współgra z nastrojami Amerykanów. Ich większość - jak przypomniano w telewizji CNN - znacznie bardziej sympatyzuje z Izraelem niż z Palestyńczykami. Proces pokojowy w konflikcie izraelsko-palestyńskim od dawna utknął w miejscu i nie oczekuje się jego bliskiego rozwiązania. Sam Miller ocenił, że szanse na porozumienie między obu stronami "są bliskie zeru".