Patrząc na was przypomniałem sobie, gdy byłem w waszym wieku i pierwszy raz trafiłem do Chicago - mówił prezydent. Wiedziałem, że chcę sprawić, by moje życie było inne, ale nie wiedziałem, jak to uczynić - twierdził. Przyznał, że jego wolontariusze są pod tym względem mądrzejsi - doskonale wiedzą chcą osiągnąć i jak do tego dojść. Zapewniał, że wierzy w ludzi, którzy mu pomogli że "osiągną doskonałe efekty, czy to w biznesie, czy w pracy dla rządu". Jestem z was dumny - dodał.

Reklama

Wtedy na twarzy prezydenta pierwszy raz pojawiły się łzy, co tłum nagrodził gromkimi brawami. Na koniec przemówienia prezydent też nie krył wzruszenia, gdy wychodził z pokoju, wyraźnie ocierał twarz z łez.