- Strzelali nie po to by ranić. Strzelali, by zabijać - oskarża egipskie służby rzecznik bractwa. Na razie nie ma innych źródeł, które mogłyby pomóc zweryfikować te informacje.
Według przedstawicieli Bractwa, kairskie demonstracje zwolenników Mohammeda Mursiego zaatakowały siły bezpieczeństwa. Uczestnicy wiecu zginęli od ran postrzałowych - wynika ze słów rzecznika organizacji dla agencji Reutera. Gehad El-Haddad twierdzi, że bilans ofiar jest wstępny i może wzrosnąć. Telewizja al-Dżazira pokazała zdjęcia z zatłoczonego kairskiego szpitala, do którego rankiem wciąż trafiali poranieni pociskami ludzie. El-Haddad twierdzi, że wielu zabitych i rannych miało obrażenia klatki piersiowej i głowy..
Egipskie ministerstwo zdrowia poinformowało z kolei, że w nocnych starciach w Kairze zginęło 20 osób a 177 zostało rannych. To o wiele niższe dane od tych przekazywanych przez Bractwo Muzułmańskie i dziennikarzy.
Według lekarzy bractwa w nocnych starciach z siłami bezpieczeństwa zginąć mogło nawet stu zwolenników obalonego prezydenta. Z kolei dziennikarz AFP tylko w szpitalu przy meczecie Rabaa Adhawiya widział 37 ciał.