W lesie w Boryspolu pod Kijowem odnaleziono dwa ciała. Jedno z nich, to właśnie ciało Jurija Werbyckiego, którego zidentyfikowali bliscy.

MSW twierdzi, że na zwłokach nie było śladów wskazujących, że mężczyzna zginął w wyniku stosowania przemocy. Mimo to wszczęto sprawę karną z paragrafu "umyślne zabójstwo", ponieważ na rękach były ślady taśmy klejącej.

Reklama

Jurij Werbycki był porwany ze szpitala przez nieznanych mężczyzn w nocy z poniedziałku na wtorek wraz z innym znanym aktywistą Majdanu Ihorem Łucenką. Razem zostali wywiezieni do lasu, a potem do garażu, gdzie byli katowani przez nieznanych sprawców.

Ihor Łucenko, który został wypuszczony po kilkunastu godzinach także w lesie pod Boryspolem powiedział, że znęcali się nad nimi zwolennicy władz, którzy robili to bardzo profesjonalnie.

Już wtedy mówił, że Jurij Werbycki był bity o wiele mocniej ze względu na to, że pochodził ze Lwowa, o czym często mówili znęcający się nad nim.

Reklama

Jeżeli nieoficjalne informacje się potwierdzą, Jurij Werbycki będzie szóstą ofiarą Majdanu. Co najmniej cztery z nich to osoby zastrzelone na ulicy Hruszewskiego, gdzie od niedzieli toczą się walki.