Automajdan patroluje w nocy Kijów ponieważ po mieście chodzą "tituszki" - dresiarze współpracujący z władzami, którzy napadają na osoby wracające z antyrządowych protestów, które mają wstążeczki w barwach narodowych bądź europejskich. Gdy zatrzymali jedną z grup dresiarzy, ci wezwali Berkut.
Funkcjonariusze wyskoczyli z autobusów i zaczęli niszczyć samochody Automajdanu. Do ataków doszło też w kilku innych częściach miasta, niektórzy działacze zostali zatrzymani. Świadkowe zajść mówili korespondentowi Polskiego Radia o wyjątkowo brutalnej napaści funkcjonariuszy Berkutu, którzy rozbijali szyby w samochodach, przewracali opozycjonistów w śnieg i bili.
Czwartą noc trwają zamieszki na ulicy Hruszewskiego. Demonstranci rzucali koktajle Mołotowa w stronę milicjantów i żołnierzy wojsk wewnętrznych, a ci odpowiadali granatami hukowymi i gumowymi kulami. Do prowizorycznego punktu medycznego zgłosiło się prawie 50 osób, wielu z nich ma uszkodzone oczy. Manifestujący twierdzą, że funkcjonariusze specjalnie w nie celują. Ranni boją się jechać do szpitali, ponieważ tam wszystkich zatrzymuje milicja.