Przedwczoraj w silnie prorosyjskim Doniecku doszło do krwawych starć zwolenników i przeciwników Kijowa. Zginęła wtedy co najmniej jedna osoba, a rosyjski MSZ oświadczył, że rezerwuje sobie prawo do ochrony interesów Rosjan także na wschodzie Ukrainy.

Reklama

Minionej nocy doszło do starć i strzelaniny w Charkowie, na północnym-wschodzie Ukrainy. Według agencji Interfax-Ukraina zginęły dwie osoby, ranny został milicjant.

Szef Obwodowej Administracji Państwowej w Charkowie Igor Bałut twierdzi, że doszło do dobrze zaplanowanej prowokacji. Bałut powiedział mediom, że na grupę prorosyjsko nastawionych osób napadli ukraińscy nacjonaliści. Jak mówił, podjechali poszukiwanym przez milicję minibusem z rejestracją z Dniepropietrowska.