Kościół w dzielnicy Zeitun to jedno z dwóch chrześcijańskich miejsc w Gazie. Pochodzi z XV wieku i stoi tuż obok meczetu. Ale to właśnie w kościele chronią się teraz uchodźcy z Szedżaiji, dzielnicy Gazy niemal zrównanej z ziemią przez izraelskie bombardowania. - Ci chrześcijanie to wspaniali ludzie. Dali nam schronienie, dali nam wodę, jedzenie. Są dobrymi ludźmi - mówi wysłannikowi Polskiego Radia Mohammad, który schronił się w kościele Porfiriusza wraz z całą rodziną.
Mieszkańcy Szedżaiji uciekli z domów bez dobytku. Jak relacjonuje z Gazy specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, prawosławni mnisi nie tylko dali im jedzenie, ale także zorganizowali paczki z ubraniami i artykułami higienicznymi.
Dziedziniec kościoła w ciągu dnia pełen jest ludzi. - To coś zupełnie zwyczajnego i naturalnego, jeśli jesteś chrześcijaninem albo po prostu człowiekiem. My jesteśmy kościołem i mamy obowiązek zachowywać się tak, jak mówił nam Jezus - kochajcie się wzajemnie, kochajcie swoich braci i swoich wrogów - wyjaśnia arcybiskup Aleksius.
W czasie niedawnych, muzułmańskich świąt Eid al-Fitr prawosławni księża zorganizowali też festyn z nagrodami dla dzieci. Jak mówią, chcieli, by najmłodsi Palestyńczycy choć na chwilę poczuli się jak w domu.
ONZ ocenia, że wojna w Gazie wygnała z domów ponad pół miliona Palestyńczyków. Niewielka ich część wróciła już do domów. Jednak większość nie ma dokąd wrócić, bo tam gdzie mieszkali, są teraz ruiny.