Hamas i Izrael ponownie walczą. Z dalekiej perspektywy obserwujemy konflikt na płaszczyźnie konwencjonalnej, ale też propagandowej. Przekaz trafiający do światowych mediów ze Strefy Gazy nie jest jednak kompletny.
Dziennikarze, w obawie o życie swoje, ale także swoich lokalnych współpracowników, nie zawsze przekazują na bieżąco wszystkie informacje. Jeden z zachodnich reporterów, który wypowiedział się dla Informacyjnej Agencji Radiowej, był świadkiem różnych sytuacji, potwierdzających izraelskie stanowisko, że Hamas wykorzystuje ludność cywilną jako żywe tarcze. Pewnego popołudnia, na uliczce tuż obok mieszkania w którym przebywał dziennikarz, palestyński bojownik odpalił rakietę z ciężarówki.
Jak wspomina dziennikarz - rakiety nie odpalono bezpośrednio w niebo, ale jej tor lotu wiódł wzdłuż ulicy. Na szczęście ulica nie była zatłoczona. Systemy obserwacyjne Sił Obronnych Izraela umożliwiają łatwe określenie gdzie doszło do odpalenia rakiety, czego konsekwencją mógł być szybki i precyzyjny kontratak. Bojownik prawdopodobnie świadomie ryzykował życiem znajdujących się w okolicy cywilów.
Podobne sytuacje nie są w Strefie Gazy ewenementem. Hotele, z których korzystają zagraniczni dziennikarze, znajdują się w stosunkowo bezpiecznej części obszaru, ale i w ich okolicy mają miejsce zdarzenia, które mogą zagrozić mieszkańcom. Niejednokrotnie można było zaobserwować w ich bezpośrednim sąsiedztwie mężczyzn odpalających rakiety. Dziennikarz uważa, że te działania to prowokacje wobec Sił Obronnych Izraela, by zaatakowały bezpośrednio w miejsce, z którego odpalono rakietę.
Często pojawiają się też informacje o pociskach, które są składowane na terenie szkół czy szpitali. Światowe media rzadko potwierdzają takie informacje. Jak mówi reporter - zadawanie zbyt wielu pytań może ściągnąć niebezpieczeństwo. Problemy mogą dotknąć nie tylko dziennikarzy, ale także przewodników, kierowców i inne osoby, które ułatwiają im pracę. W przypadku publikacji w światowych mediach Hamas dokładnie wie który przewodnik współpracował z którym dziennikarzem.
Jeśli doszło by do jakiejkolwiek publikacji mówiącej 'tak, widziałem gdzieś wyrzutnię rakiet, widziałem rakiety' groziło by niebezpieczeństwo nam, albo naszym przewodnikom. W efekcie mamy dylemat, że ryzykujemy życiem swoim, albo swojego przewodnika - powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej dziennikarz.
Jak mówi reporter, z tego powodu wielu dziennikarze działających na terenie konfliktu zdało pełne raporty o tym co widzieli dopiero po opuszczeniu Strefy Gazy.
Przedstawiciele światowych mediów nie mieli do czynienia z bezpośrednią cenzurą ze strony Hamasu, ale ciąży na nich świadomość, że osoba uznana za szpiega może zostać po prostu zabita. Dlatego też na dziennikarzach działających w strefie tego, a także innych konfliktów, spoczywa szczególna odpowiedzialność. Właśnie z tego powodu, wypowiadając się dla Informacyjnej Agencji Radiowej, prosił on o zachowanie anonimowości.