Całe nagranie wygląda jak wojenna relacja z Kobane, miasta na granicy syryjsko-tureckiej. John Cantile, dziennikarz który na poprzednich relacjach występował w pomarańczowym stroju więźnia tym razem został zmuszony do wystąpienia w zupełnie innej roli.

Reklama

Ubrany w czarną koszulę Cobane, jak reporter wojenny relacjonuje wydarzenia z frontu. Przekonuje, że walka jest skończona, walki między tureckimi Kurdami a dżihadystami z IS jest skończona. Teraz walka o Kobane zbliża się do końca. Mudżahedini "uprzątają" ulicę po ulicy, dom po dom - mówi Cantile.

Dziennikarz twierdzi, że zachodzie media kłamią. - Na miejscu nie ma ma żadnych dziennikarzy - argumentuje, dlatego wszystkie zachodnie przekazy na temat tego, co dzieje się w regionie, są oparte na przekazach Waszyngtonu. A USA nie ma żadnego interesu w ty, by przekazywać prawdę.

Cantile był porwany dwukrotnie. Za pierwszym razem udało mu się uciec. Choć można odnieść wrażenie, że występuje na nagraniu dobrowolnie, jako dziennikarz, to najpewniej został do tego zmuszony i wygłasza propagandowe formułki terrorystów.

Filmowane przez dżihadystów Kobane - także w panoramicznych ujęciach, z drona - jest symbolem zwycięstwa nad terrorystami, bo według doniesień mediów Kurdowie odbili z ich rąk dużą część budynków w mieście.