Lider bojówkarzy spod Ługańska grozi buntem. Powodem jest katastrofalna sytuacja humanitarna. Przywódca kozaków z Pierwomajska pod Ługańskiem Jewgienij Iszczenko powiedział, że musi tłumaczyć się przed miejscową ludnością, która żąda wypłaty pensji i emerytur oraz pomocy humanitarnej. Według niego, ta ostatnia nie trafia do miasta, lecz zostaje w Ługańsku. Oni tam śpią w cieple! Niech chociaż pamiętają o ludziach, jeśli nas, żołnierzy, uważają za bydło. My możemy odwrócić broń w drugą stronę i będzie bardzo gorąco - groził w emocjonalnej rozmowie z dziennikarzami.
Ukraińskie władze od kilku tygodni informują o pojedynczych buntach i protestach w miastach podległych samozwańczym republikom: donieckiej i ługańskiej. Według nieoficjalnych informacji, dochodzi także do śmierci głodowych. Separatyści wpuszczają na swoje terytorium jedynie pomoc humanitarną z Rosji oraz od oligarchy z Doniecka Rinata Achmetowa, który między innymi przez rosyjską prasę jest oskarżany o wspieranie jednego z ugrupowań bojówkarzy (Opłot). Kijów nie ma możliwości przekazania pomocy. Jednocześnie odmawia wypłaty rent i emerytur tamtejszym mieszkańcom żądając, aby wcześniej wyjechali z terytoriów kontrolowanych przez bojówkarzy. Separatyści są coraz bardziej skłonni do rozmów z ukraińskimi władzami.
ZOBACZ TAKŻE:"Gruz 200": Z Ukrainy do Rosji wywożone są ciała zabitych żołnierzy>>>