Wciąż widać różnice zdań między Rosją a Ukrainą co do konfliktu w Donbasie - ocenił szef dyplomacji Niemiec po zakończonym w nocy spotkaniu tak zwanej grupy normandzkiej. Ministrom spraw zagranicznych Rosji, Ukrainy, Niemiec i Francji udało się jednak porozumieć w sprawie dalszego wycofywania broni ze spornych terenów.

Reklama

Po zakończeniu blisko pięciogodzinnego spotkania w Berlinie niemiecki minister Frank-Walter Steinmeier mówił, że była to bardzo długa, intensywna i niepozbawiona kontrowersji rozmowa podczas której znowu ujawniły się różnice zdań między Kijowem a Moskwą. Zgoda panowała jednak co do wycofania ciężkiej broni. Steinmeier przekazał, że określono kolejne kategorie broni, jaka ma być wycofana. Chodzi o czołgi, pojazdy opancerzone, a także moździerze i ciężka broń o kalibrze mniejszym niż 100 milimetrów.

To kompromis wykraczający poza porozumienie z Mińska - mówił Steinmeier. Przed rozpoczęciem rozmów szef niemieckiej dyplomacji zwracał uwagę, że w ostatnich tygodniach sytuacja na wschodzie Ukrainy nieco się uspokoiła, ale jest jeszcze za wcześnie na odwołanie alarmu, bo w ostatnich dniach znowu ginęli ludzie.

Steinmeier przypominał też, że porozumieniu z Mińska nie chodziło tylko o zawieszenie broni, ale też uruchomienie procesu politycznego na Ukrainie czy poprawę sytuacji humanitarnej.

Tymczasem, mimo formalnie obowiązującego zawieszenia broni, sytuacja na wschodzie Ukrainy jest napięta. Według ukraińskiego sztabu, bojówkarze mobilizują swoje siły i są w pełnej gotowości bojowej. Pojawia się też coraz więcej spekulacji o nowej, wiosennej ofensywie separatystów.