Jest to proponowany przez Junckera kompromis, mający umożliwić Wielkiej Brytanii wstrzymanie na 4 lata zasiłków imigrantom z innych państw Unii. "Hamulec" można by zaciągnąć wówczas, gdy nadmierna imigracja zagrozi brytyjskim finansom i służbom publicznym. Ale Londyn miałby tylko zgłaszać taką potrzebę, a decyzja należałaby od Brukseli i reszty państw członkowskich Unii. Zdaniem Camerona, to nie dość. Brytyjski premier podkreślił po rozmowach, że od dawna powtarza, iż nie można pobierać czegoś z systemu opieki, zanim się do niego czegoś nie wniosło.

Reklama

Cameron dodał jednak, że w rokowaniach jest postęp. - Jest na stole oferta, nie dość dobra, trzeba ją dopracować, ale czynimy postępy - oświadczył reporterom po rozmowach w Brukseli.

Hamulec bezpieczeństwa to kiepski żart - powiedział natomiast BBC jeden z czołowych konserwatywnych eurosceptyków, John Redwood. - Już teraz możemy prosić Brukselę o pozwolenie i wiemy, jaka będzie odpowiedź.

Redwood podkreślił, że decyzja o wydawaniu wielkich sum z podatków na zasiłki musi należeć do samych Brytyjczyków.

W sprawie hamulca bezpieczeństwa premier Cameron i jego eurosceptyczni oponenci są więc wyjątkowo zgodni.