Przewodnicząca polskiej delegacji, pełnomocniczka premier Beaty Szydło ds. dialogu międzynarodowego Anna Maria Anders powiedziała dziennikarzom jeszcze przed ceremonią, że wizyta w Smoleńsku jest dla niej ogromnym przeżyciem. - Ja w Smoleńsku nigdy nie byłam. Znałam osobiście prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego małżonkę. Prezydent Ryszard Kaczorowski był bardzo, bardzo drogim przyjacielem mojej rodziny. Cieszę się, że mam możliwość złożenia im hołdu - podkreśliła.
Już trakcie uroczystości przytoczyła słowa z przemówienia Lecha Kaczyńskiego przygotowanego na 10 kwietnie 2010 r., że nie da się budować trwałych relacji na kłamstwie, kłamstwo dzieli ludzi i narody.
- Przekonanie o wadze jaką ma dla Polaków pamięć o Katyniu jednoczyło również tych, którzy ponieśli śmierć razem z prezydentem Kaczyńskim, niezależnie od ich tak różnych czasem, poglądów politycznych - dodała.
- Dziś pamiętając o każdej kropli polskiej krwi, oddajemy naszym bohaterom należną im cześć i obiecujemy, że uczynimy wszystko co w naszej mocy, aby pamięć o każdym z nich nigdy nie zginęła - powiedziała Anders.
"Ta brzoza to dla mnie fikcja. Myślę, że jestem tu po raz ostatni"
Bliscy osób, które zginęły w katastrofie smoleńskiej podkreślali, że to dla nich symboliczne miejsce. - Tutaj zginęła najbliższa nasza osoba. To też powód, dla którego tutaj przyjechaliśmy - powiedział dziennikarzom mąż Joanny Agackiej-Indeckiej prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, która zginęła w Smoleńsku. Jej córka podkreślała, że tą wizytą chce zamknąć pewien rozdział w swoim życiu. - W tym roku piszę maturę, doszłam do wniosku, że to będzie pewne zamknięcie jednego rozdziału i otwarcie kolejnego - zaznaczyła.
- Nie jestem pierwszy raz tutaj, po raz pierwszy przyjechałam w październiku 2010 r. To potrzeba serca, potrzeba spotkania osób, bliskich tych, którzy tu zginęli - mówiła z kolei Bożena Mikke żona Stanisława Mikkego, wiceprzewodniczącego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Jak dodała jest bardzo zaskoczona i zdziwiona tym co widzi w miejscu katastrofy - jest jedynie pamiątkowa brzoza, pod którą składane są wieńce i zapalane znicze, oraz pamiątkowy kamień. - Ta brzoza to taka fikcja dla mnie i myślę, że jestem tutaj po raz ostatni. Wydaje mi się, że tu powinien być jakiś symbol tego, co tu się stało. W tych uroczystościach uczestniczą też Rosjanie, to jest budujące. Myślę, że na takim podstawowym poziomie jest ogromna wola porozumienia, pokoju i jedności - oceniła Mikke.
W skład polskiej delegacji weszło ponad 180 osób. Są to m.in. przedstawiciele rodzin katyńskich i rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert, prezes Federacji Rodzin Katyńskich Izabella Sariusz-Skąpska, przedstawiciele ministerstwa kultury, a także organizacji społecznych i instytucji kulturalnych m.in. Muzeum Katyńskiego, duchowni, harcerze i uczniowie ze szkół imienia ofiar Katynia.
Na miejscu pamięci w Smoleńsku polscy żołnierze wystawili posterunek honorowy. Na zakończenie trębacz odegrał sygnał "Cisza". Złożono wieńce i zapalono znicze przed pamiątkową brzozą.
Stronę rosyjską reprezentowali zastępca gubernatora obwodu smoleńskiego Lew Płatonow oraz przedstawiciel rosyjskiego MSZ w tym obwodzie Andriej Liniow.
Zmówiona została też modlitwa ekumeniczna. Biskup Antoni Pacyfik Dydycz odmówił fragment Litanii do Matki Bożej. - Ta modlitwa była bliska wszystkim tym, którzy tu zginęli - mówił. W trakcie uroczystości Sariusz-Skąpska odczytała nazwiska osób, które zginęły. Wcześniej polska delegacja wzięła udział w uroczystościach rocznicowych w Katyniu.
Ze Smoleńska Patrycja Rojek-Socha.