180 ratowników z psami od trzech dni przeczesuje las na wyspie Hokkaido, szukając siedmioletniego Yamato Tanooki - donosi "Daily Mail". Na razie jednak nie udało się odnaleźć chłopca. Służby podejrzewają więc najgorsze - zwłaszcza, że tuż po zaginięciu chłopca nad Hokkaido przeszły silne deszcze, a las w którym prowadzona jest akcja zamieszkują niedźwiedzie.
Okazało się też, że rodzice kłamali mówiąc, że dziecko zaginęło na spacerze. W drugim dniu poszukiwań przyznali się policjantom, że mieli dość zachowania chłopca, który zaczął rzucać kamieniami w ludzi i samochody. Dlatego, gdy rodzina wracała do domu, ojciec zatrzymał auto i kazał dziecku wysiąść. To miała być specjalna kara za złe zachowanie. Gdy po 500 metrach zawrócili samochód i podjechali po siedmiolatka okazało się, że nie ma go na miejscu i nie odpowiada na wołania rodziców.