Trump chce pieniędzy

Trump w rozmowie z agencją Reutera stwierdził także, iż zamierza renegocjować lub zerwać umowę o wolnym handlu z Koreą Południową. - To nieakceptowalny, okropny układ zawarty przez Hillary - stwierdził, obciążając winą za zawarcie tej umowy byłą sekretarz stanu Hillary Clinton. Clinton promowała ostateczną wersję porozumienia znanego jako KORUS zanim zostało ono zatwierdzone przez Kongres USA w 2011 roku.

Reklama
Prezydent USA w przeszłości zarzucał umowie o wolnym handlu między Waszyngtonem a Seulem spowodowanie w ostatnim roku deficytu handlowego w wysokości 28 mld dolarów.

W wywiadzie dla Reutera Trump powiedział też, że system THAAD będzie kosztował ok. miliarda dolarów.

- Poinformowałem Koreę Południową, że byłoby właściwe, gdyby zapłacili. To system wart miliard dolarów - oświadczył Trump. - Jest fenomenalny, zestrzeliwuje rakiety prosto na niebie - dodał prezydent.

Seul w szoku

Jak podaje agencja Yonhap, południowokoreańskie ministerstwo handlu, przemysłu i energetyki stara się ze wszystkich sił znaleźć powody i intencje oświadczenia Trumpa. Rząd w Seulu nie dostał dotychczas żadnej oficjalnej prośby o ponowne otwarcie negocjacji w sprawie umowy o wolnym handlu, nie sygnalizowano także, że umowa może zostać zakończona. - Staramy się zrozumieć, co prezydent Trump dokładnie powiedział i w jakim kontekście - wyjaśnił przedstawiciel ministerstwa.

Dziennik "Dzung-ang Ilbo" podkreśla, że od chwili, gdy Trump zapowiedział obciążenie Seulu miliardem dolarów za instalację systemu obrony rakietowej THAAD, nie ustaje krytyka amerykańskiej administracji.

- Trudno brać uwagi Trumpa dosłownie - pisze "Dzung-ang Ilbo". Jak dodaje, nie wiadomo, czy prezydent miał na myśli pokrycie przez Koreę Płd. wszystkich, czy jedynie części kosztów szacowanych na miliard dolarów. Redaktorzy podkreślają, że światowe media niepotrzebnie wyolbrzymiły konieczność zagwarantowania całej sumy przez Koreę Płd.

System THAAD należy do Amerykanów i dlatego wszystkie koszty pozostają po stronie USA - twierdzi gazeta przypominając, że w ub.r. rządy ustaliły, iż Waszyngton da pieniądze, a Seul teren pod budowę systemu.

Reklama

Dziennik pisze, że na podstawie umowy o współpracy wojskowej Korea Płd. płaci USA 809 mln dolarów rocznie od 2014 do 2018 r. Koszty po stronie południowokoreańskiej z każdym rokiem systematycznie rosną.

"Dzung-ang Ilbo" powołuje się na doświadczenie z 1994 r., gdy w Genewie zawarto ramowe porozumienie między USA a Koreą Płn. Pomimo jego ustaleń Seul musiał ponieść 70 proc. kosztów stworzenia reaktorów na lekką wodę w zamian za odstąpienie przez Pjongjang od programu atomowego. Amerykanie pokryli koszty zaopatrzenia w paliwa ciężkie.

Pomimo umowy z 1994 r. Pjongjang nie zaprzestał programu wzbogacania uranu. W 2002 r. Korea Płn. poinformowała USA, że jest w posiadaniu broni atomowej. W 2003 r. wycofała się z układu o nierozprzestrzenianiu broni atomowej (NPT). W 2005 r. reżim oficjalnie przyznał się do posiadania ładunków nuklearnych i wycofał się z rozpoczętych dwa lata wcześniej tzw. rozmów sześciostronnych z udziałem Chin, Rosji, Japonii, Korei Płd. i USA.

Ostateczna decyzja w sprawie współpracy z amerykańską armią w zakresie dalszych działań związanych z systemem THAAD ma należeć do zwycięzcy wyborów przewidzianych na 9 maja.

System THAAD (Terminal High-Altitude Area Defense) jest przeznaczony do niszczenia głowic pocisków balistycznych w ostatniej fazie lotu. O jego rozmieszczeniu na terytorium Korei Płd. poinformowały w lipcu ubiegłego roku władze w Seulu. Jak podkreślał wtedy przedstawiciel resortu obrony, system THAAD zapewni ochronę dwóch trzecich terytorium Korei Południowej przed ewentualnym zagrożeniem nuklearnym i rakietowym z Korei Płn. Plany instalacji systemu wywołały już wtedy sprzeciw Chin i Rosji, a także Pjongjangu.

Rafał Tomański