Poziom tego napięcia był przecież tak niezwykle wysoki, że nieporozumienia dotyczące kwestii historycznych zaczęły wpływać na inne dziedziny współpracy i szkodziły rozwojowi naszych stosunków - powiedziała Alona Hetmanczuk, dyrektorka kijowskiego Centrum Nowa Europa.

Reklama

Zdaniem rozmówczyni PAP sukcesem był już sam fakt przyjazdu prezydenta Dudy na Ukrainę. Jeszcze kilka tygodni temu nie było do końca jasne, czy wizyta w ogóle się odbędzie, więc bardzo dobrze, że ostatecznie do niej doszło podkreśliła. W jej ocenie ustalenia prezydentów dotyczące tego, że rozwiązywaniem sporów na tle historycznym będą zajmowali się wicepremierzy dwóch państw – Piotr Gliński i Pawło Rozenko - pozwalają sądzić, że wcześniej czy później zostanie wypracowany konsensus w tej dziedzinie.

Nieporozumienia w dialogu ukraińsko-polskim wynikają z różnej interpretacji wydarzeń historycznych w dwóch krajach. Jeśli wspólna komisja na szczeblu wicepremierów będzie prowadziła dialog bez nadmiernej retoryki publicznej, która komplikuje relacje, to zmieni to atmosferę naszych stosunków, bo dziś jest ona niezwykle toksyczna - powiedziała Hetmanczuk.

Politolog Wołodymyr Cybulko wskazał, że decyzje prezydentów w sprawie wspólnej komisji z udziałem wicepremierów wynikają ze względów pragmatycznych. Komisja daje nadzieję, że nieprzyjazne działania urzędników niższego szczebla w naszych krajach w kwestiach historycznych będą neutralizowane cywilizowanymi metodami – powiedział PAP.

Cybulko podkreślił, że tematy dotyczące pamięci historycznej nie były jednak najważniejsze podczas tej wizyty. Prezydenci dużo rozmawiali o bezpieczeństwie, współpracy energetycznej i obronnej i nie da się ukryć, że to, co wyraża się w liczbach i wpływach do budżetów, sprawia, że łatwiej jest o kompromis w kwestiach symbolicznych, jakimi są spory o historię - zaznaczył.

Współprzewodniczący grupy parlamentarnej w Radzie Najwyższej (parlamencie) Ukrainy ds. kontaktów z Polską Mykoła Kniażycki zwrócił uwagę, że na początku spotkania w Charkowie prezydenci Duda i Poroszenko razem złożyli wieńce na Cmentarzu Ofiar Totalitaryzmu. Pochowane są na nim m.in. polskie ofiary zbrodni katyńskiej. Jest to miejsce, gdzie razem spoczywają Polacy i Ukraińcy wymordowani przez reżim stalinowski. Zgadzam się z prezydentami, że skomplikowane kwestie historyczne nie powinny być przeszkodą dla naszego partnerstwa strategicznego - powiedział.

Polityk wyraził nadzieję, że po spotkaniu w Charkowie, zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie dojdzie do przełomu w sprawach dotyczących upamiętnień. Ekshumacje i kwestie związane z ofiarami trudnych czasów w stosunkach ukraińsko-polskich nie powinny być przedmiotem sporów w naszych stosunkach. Powinniśmy zrobić wszystko, by ta sprawa została jak najszybciej odblokowana. Pielęgnowanie pamięci o zmarłych jest przecież naszym chrześcijańskim obowiązkiem, który jest jednakowo bliski i Ukraińcom i Polakom - oświadczył w rozmowie z PAP.

Reklama

Spór między Warszawą i Kijowem nasilił się wiosną b.r., gdy ukraiński IPN zakazał poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy. Zakaz został wydany po zdemontowaniu pomnika UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu i wcześniejszych przypadkach niszczenia upamiętnień ukraińskich na terytorium Polski.

W środę, po rozmowach dwóch prezydentów w Charkowie, minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin oświadczył, że wydarzenia w Hruszowicach to nieludzkie zachowanie wobec pamięci o tych (pochowanych tam) Ukraińcach. Sądzę, że nadszedł czas, byśmy zaczęli zastanawiać się nad polityką historyczną na Ukrainie. Nie możemy patrzeć na historię z perspektywy polskiej historiografii - powiedział.

Minister zaznaczył, że dialog historyczny z Polską jest bardzo trudny. Ale sądzę, że strona polska zaczyna rozumieć, że posiadamy pamięć historyczną i rozumienie naszej własnej i wspólnej historii. Musimy uznać własne błędy - zaznaczył. Klimkin zaapelował następnie na Twitterze o przyłączanie się do dyskusji nad kształtowaniem ukraińskiej polityki historycznej. Uważam, że powinniśmy zastanowić się nad własną polityką historyczną, nie propagandą, lecz właśnie polityką. Mamy tworzyć ją sami, a nie ktoś inny. Włączajcie się do dyskusji - nawoływał.