Żoną 50-letniego Saakaszwilego jest 48-letnia Holenderka Sandra Roelofs, z którą ma dwóch synów. Kontynuujemy walkę - oświadczył były prezydent, który przyleciał w środę rano na lotnisko Schiphol w Amsterdamie. W poniedziałek został zatrzymany w restauracji w Kijowie, a następnie odesłany do Polski.
Wraz ze swym adwokatem Oscarem Hammersteinem udał się do biura imigracyjnego w Rotterdamie, by złożyć wniosek o zezwolenie na pobyt czasowy. Zgodnie z holenderskimi przepisami Saakaszwili ma pełne prawo ubiegać się o takie pozwolenie, gdyż jego żoną jest Holenderka.
AFP pisze, że Saakaszwili ma zamiar zostać w Holandii. Z kolei AP podaje, że nie jest jasne, jak długo były prezydent zamierza przebywać w tym kraju. Pytany przez krajowego nadawcę NOS, czy zostanie długo, odparł: "Zobaczymy".
A jeszcze wczoraj w rozmowie z ukraińską stacją Newsone mówił: Znajduję się obecnie pod ochroną polskiej policji. Rozmawiałem z kierownictwem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, dzwonili do mnie, kiedy byłem na lotnisku (w Warszawie). Nie będę prosił o azyl polityczny w Polsce.
Saakaszwili odniósł się także do możliwości jego ekstradycji z Polski do Gruzji. - Nie rozśmieszajcie mnie. Władze w Gruzji boją się mnie jak diabeł święconej wody. Od samego początku mówiłem, że jeśli chcieliby mojej ekstradycji, to zrobiliby to jeszcze wczoraj. Mówiłem też, że ani Gruzja, ani Ukraina, nie mają wobec mnie żadnych poważnych oskarżeń – podkreślił.
Podczas wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie Saakaszwili stwierdził też, że został wydalony z Ukrainy, ponieważ prezydent Poroszenko widzi w nim swojego największego oponenta politycznego. Widać, że Poroszenko boi się mnie najbardziej. To jest człowiek, który mnie się bardzo boi, bo mnie się nie da kupić. Ja z nimi nie będę się dogadywał - powiedział.
Odmówiłem przymykania oczu na jego korupcję i oszustwa. Dlatego właśnie próba pozbycia się mnie jako polityka ukraińskiego jest skazana na porażkę. Byłem i jestem politykiem ukraińskim i będę odbudowywać moją pozycję na Ukrainie - zapewnił Saakaszwili.
Wyraził też przekonani, że uda się zorganizować masowe protesty na Ukrainie. Jestem przekonany, że razem z naszymi przyjaciółmi zdołamy zorganizować masowe ruchy i protesty, które będą o wiele silniejsze niż obecne i odsuniemy oligarchów od władzy - powiedział. Według b. prezydenta Gruzji ruch opozycyjny na Ukrainie będzie rosnąć. Znajdę chwilę, kiedy fizycznie przyłączę się do niego na terytorium Ukrainy. A przez najbliższe tygodnie będę aktywnie pracować z Parlamentem Europejskim, z prezydentami europejskimi i amerykańskim - dodał.
We wrześniu ub.r. Saakaszwili nielegalnie przedostał się na Ukrainę z Polski.
Rzecznik ukraińskiej Straży Granicznej Ołeh Słobodian oświadczył, że wydalenie Saakaszwilego stało się możliwe po decyzjach sądowych w sprawie jego pobytu na Ukrainie. Zgodnie z tymi wyrokami osoba ta znajdowała się na terytorium Ukrainy nielegalnie i dlatego (…) została odesłana do kraju, z którego przybyła z naruszeniem prawa krajowego (ukraińskiego) – napisał Słobodian na Facebooku.
Saakaszwili, który na Ukrainie stoi na czele opozycyjnej partii Ruch Nowych Sił, został zatrzymany w godzinach popołudniowych w gruzińskiej restauracji, znajdującej się w sąsiedztwie siedziby jego ugrupowania. Poinformował o tym bliski współpracownik polityka, pochodzący z Gruzji były zastępca prokuratora generalnego Ukrainy Dawid Sakwarelidze. Zabrali Micheila – napisał na swoim koncie na Facebooku. Pod wpisem umieścił krótki film, na którym widać było wnętrze restauracji i ludzi w mundurach polowych, rzucających na podłogę osoby cywilne.
Po godzinie 17 czasu polskiego Sakwarelidze przekazał na Facebooku, że Saakaszwili zadzwonił do niego z Polski. Zadzwonił! Jest w Warszawie - napisał.
Na stronie Saakaszwilego na Facebooku pojawił się następnie komunikat, w którym podano, że były prezydent został zatrzymany przez „nieznanych ludzi w kominiarkach”, którzy wywieźli go w niewiadomym kierunku trzema busami marki Volkswagen.
Na wieść o zatrzymaniu zwolennicy Saakaszwilego udali się na dwa kijowskie lotniska, by sprawdzić, co się z nim dzieje. Władze w tym czasie w żaden sposób nie komentowały tej sprawy, ani nie informowały, gdzie znajduje się zatrzymany. Słobodian wypowiedział się w tej sprawie jako pierwszy ok. godziny 17.30 (18.30 w Polsce), przyznając, że podczas zatrzymania użyto siły.
5 stycznia sąd w Tbilisi skazał Saakaszwilego zaocznie na trzy lata pozbawienia wolności za nadużycie władzy. Wyrok zapadł w związku z ułaskawieniem w 2008 roku czterech urzędników MSW oskarżonych o zabicie dwa lata wcześniej pracownika banku.
50-letni Saakaszwili, któremu odebrano gruzińskie obywatelstwo po otrzymaniu przez niego paszportu ukraińskiego w maju 2015 roku, jest oskarżony w ojczyźnie w trzech innych sprawach o korupcję; grozi mu do 11 lat więzienia.
Gruzja domagała się ekstradycji Saakaszwilego, który jest poważnie skonfliktowany z prezydentem Poroszenką. Ukraiński szef państwa w 2015 roku nadał Saakaszwilemu ukraińskie obywatelstwo i mianował go gubernatorem obwodu odeskiego. Jednak w 2016 roku były prezydent Gruzji ustąpił z tego stanowiska, oskarżając Poroszenkę o popieranie klanów korupcyjnych. Latem 2017 roku Poroszenko pozbawił Saakaszwilego obywatelstwa Ukrainy.
Na Ukrainie toczy się wobec Saakaszwilego postępowanie w sprawie przyjmowania pieniędzy od otoczenia obalonego w 2014 roku prezydenta Wiktora Janukowycza. Polityk miał otrzymać pół miliona dolarów na organizację protestów antyrządowych na Ukrainie.
Były gruziński prezydent nielegalnie wrócił na Ukrainę we wrześniu 2017 roku, nielegalnie przekraczając granicę. Na początku grudnia Saakaszwili został zatrzymany, jednak szybko wypuszczono go na wolność. Podczas akcji, które organizował w Kijowie, wzywał do rozpisania na Ukrainie przedterminowych wyborów parlamentarnych i domagał się impeachmentu Poroszenki.