- Chcemy iść swoją drogą, jesteśmy podmiotem, który uważamy, że jest istotny. To jest trudna dla nas koalicja. To jest koalicja, która dla wielu naszych wyborców jest trudna do zrozumienia z tego powodu, że przecież my powstawaliśmy w konkretnej sytuacji – mówiła szefowa Nowoczesnej w rozmowie z Konradem Piaseckim.
- Powstawaliśmy w momencie, kiedy to był taki protest nasz przeciwko tym rządom przed 2015 r., w związku z tym musimy bardzo dokładnie naszym wyborcom wytłumaczyć, że wyjątkowe czasy wymagają wyjątkowej koalicji – dodała.
Dziennikarz zapytał następnie o nieścisłości w stanowiskach liderów PO i Nowoczesnej. Grzegorz Schetyna mówił bowiem w piątek w Zetce, że koalicja Nowoczesnej i PO byłaby naturalnym procesem.
- Mamy dziś walentynki, wszystkim się wszystko wybacza. (...) Nie mam wątpliwości, że jeżeli ta koalicja ma być silna, to po pierwsze, nie ma wolności bez Nowoczesnej, bo nie ma koalicji bez Nowoczesnej, a po drugie, ona musi być oparta na różnicach, na tym, że nasze elektoraty widzą te partie jako odrębne byty, które współpracują strategicznie na wybory samorządowe. Tworzymy minimum programowe, ale to też jest na wybory samorządowe. To nie jest na zawsze – oświadczyła Katarzyna Lubnauer.
- Ta koalicja układa się na razie tak, jak ja chciałam. Układa się na razie w postaci takiej partnerskiej. Muszę powiedzieć, że te rozmowy z Grzegorzem Schetyną odbywają się w całkiem niezłej atmosferze (…) – podkreśliła.
- Ja jestem przekonana, że oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że to, czy się będziemy lubić, czy nie, ma drugorzędne znaczenie w stosunku do tego, co jest naszym zadaniem. A naszym zadaniem było zbudowanie czegoś, co ma szanse powodzenia, co będzie silne i co będzie miało szanse zatrzymać PiS – podsumowała.