- Użycie w Anglii Nowiczoka było dla mnie szokiem. Naiwnie sądziłem, że publikując jego wzór w książce (wydanej w 2008 roku - PAP), udaremniłem jego użycie. Uważałem, że towarzysze z Rosji nie ośmielą się użyć trucizny, która już nie jest tajemnicą - powiedział chemik.

Reklama

83-letni Mirzajanow mieszka dziś w New Jersey. Wyjechał z Rosji trzy lata po tym, gdy w 1992 roku opisał prace nad Nowiczokiem w gazecie "Moskowskije Nowosti". Mirzajanow skorzystał z możliwości, które Amerykanie oferowali naukowcom z byłego ZSRR zajmującym się bronią chemiczną.

- Nowiczok poraża system nerwowy. W sposób nieodwracalny naruszona zostaje funkcja enzymów, grup białek, które przekazują sygnały nerwowe. Jeśli od razu nie poda się antidotum (...), to człowiek może umrzeć bardzo szybko. Ale nawet podane na czas antidotum nie pozwala na całkowite przywrócenie funkcji - powiedział Mirzajanow "Nowej Gaziecie".

Chemik po publikacji z 1992 roku został zatrzymany; śledztwo w jego sprawie trwało dwa lata. Po emigracji, w 2008 roku wydał autobiograficzną książkę pt. "Tajemnice państwowe: rosyjski program broni chemicznej od wewnątrz", w której opisał swój udział w pracach nad tym supertajnym projektem. Jak zapewnia, podał w niej także struktury chemiczne Nowiczoka.

Mirzajanow powiedział "Nowej Gaziecie", że jeśli osoba otrzyma dawkę Nowiczoka poniżej 0,01 mg na kilogram wagi, to nie umrze od razu, lecz po dłuższych cierpieniach. Mniejsza dawka pozwoli przeżyć kilka lat, "jednak nieodwracalne zmiany i tak doprowadzą do śmierci" - stwierdził.

Reklama

Chemik powiedział, że uważa, iż Skripalowi, byłemu podwójnemu agentowi, który ujawnił dane rosyjskiego wywiadu Brytyjczykom, podano niewielką dawkę trucizny. Mirzajanow dodał, że gdyby substancja znalazła się np. na kierownicy czy klamce samochodu Skripala, to były szpieg nie zdołałby już prowadzić auta. Stwierdził, że bardziej prawdopodobne jest to, że trucizna została użyta później, w pubie, który Skripal odwiedził, np. w postaci rozpylonej (sprayu).

Chemik zapewnił w wywiadzie, że w 2008 roku opublikował dane o Nowiczoku po to, by doprowadzić do zakazania tego środka. Zaprzeczył, by dane te mogli wykorzystać np. terroryści, gdyż "nierealna jest synteza Nowiczoka, jeśli nie ma się wiedzy, bardzo precyzyjnego sprzętu i bardzo doświadczonego personelu".

Jednak nie wszyscy eksperci uważają dane ogłoszone przez Mirzajanowa za wiarygodne. Toksykolog Aleksiej Wodowozow, którego opinię przekazała brytyjska redakcja BBC News, uważa, że do tej pory w publikacjach naukowych nie ma przekonujących dowodów na to, że Nowiczok w ogóle istniał.

Mirzajanow pracował w Państwowym Instytucie Naukowo-Badawczym Chemii Organicznej i Technologii (GNIIOCHT); kierował tam oddziałem przeciwdziałania wywiadom technicznym obcych państw.

Inny uczestnik prac nad Nowiczokiem, również w przeszłości związany z GNIIOCHT, Leonid Rink powiedział dziennikowi "Moskowskij Komsomolec", że w posiadanie technologii produkcji Nowiczoka mógłby wejść dowolny koncern chemiczny. Rink, który w 1995 roku zamieszany był w sprawę karną związaną z otruciem biznesmena substancją podobną do Nowiczoka, oświadczył, że za zamachem na Skripala mogli stać sami Brytyjczycy.

Nowiczok opisywany jest jako grupa środków trujących o działaniu paralityczno-drgawkowym, binarna broń chemiczna, tj. taka, której specyfika polega na tym, że w celu jej otrzymania należy połączyć dwa odrębne składniki. Nie jest jasne, na ile trudne jest otrzymanie elementów składowych Nowiczoka.