Tusk, który we wtorek wziął udział w debacie w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, wyjaśnił, że mówiąc o tym "marzeniu" odpowiada na oświadczenie jednego z przywódców unijnych, który podczas ubiegłotygodniowego szczytu UE ostrzegł "marzycieli", aby nie sądzili, że do brexitu może nie dojść.
- Podczas szczytu jeden z przywódców ostrzegł nas, abyśmy nie byli marzycielami i że nie powinniśmy myśleć, że do brexitu może nie dojść. Nie odpowiadałem wtedy, ale dzisiaj, przed wami (europosłami - PAP), chciałbym powiedzieć: w tym dość trudnym momencie naszej historii potrzebujemy marzycieli i marzeń. Nie możemy ulec fatalizmowi. Przynajmniej ja nie przestanę marzyć o lepszej i zjednoczonej Europie – wskazał Tusk, nie ujawniając, którego z przywódców miał na myśli.
Jak dodał, wszyscy są zmęczeni tematem brexitu i jest to całkowicie zrozumiałe. - Jednakże nie można tylko dlatego mówić, żebyśmy skończyli z tym, bo jesteśmy zmęczeni. Nie. Musimy mieć do tego otwarte podejście. Cokolwiek się zdarzy, jesteśmy partnerami i bliskimi przyjaciółmi. Tak jest i tak będzie w przyszłości – podkreślił.
Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker podczas debaty dał do zrozumienia, że to od W. Brytanii będzie zależeć, kiedy zdecyduje się opuścić Unię Europejską. Jego zdaniem UE prawdopodobnie nie przedłuży brexitu poza obecną - już raz przełożoną decyzją unijnego szczytu - datę 31 października.
Zastrzegł, że W. Brytania musi również przygotować się do wzięcia udziału w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego lub stawić czoło wcześniejszemu wyjściu.
- Jeśli W. Brytania będzie członkiem (UE) 23 maja, musi zorganizować wybory europejskie. Jeśli tego nie zrobi, a umowa o wyjściu nie zostanie ratyfikowana do 22 maja, przedłużenie (terminu brexitu) kończy się 31 maja - powiedział, akcentując, że takie są podstawy prawne.
W. Brytania miała opuścić UE 31 marca 2019 roku. Decyzją unijnego szczytu z ubiegłego tygodnia zostało to przełożone do 31 października, ale Londynowi pozostawiono możliwość wcześniejszego brexitu.