"SPD siedzi na zjeżdżalni prowadzącej w przepaść politycznego niebytu. A CDU jest następna w kolejce" - ocenia najpoczytniejszy niemiecki dziennik "Bild". Przypomina, że partia CDU kanclerz Angeli Merkel traci na znaczeniu w kolejnym kraju związkowym, w którym niegdyś była hegemonem. "Trzydzieści lat po upadku muru berlińskiego (postkomunistyczna) Lewica świętuje historyczne zwycięstwo wyborcze, a CDU nie tylko traci ponad dziesięć punktów procentowych w porównaniu z poprzednimi wyborami, ale pozostaje też w tyle za AfD" - przypomina tabloid, odpowiedzialnością za porażkę obarczając Merkel.
"Jej strategia polegająca na otwarciu się na egzotyczne sojusze zawiodła, podobnie jak taktyka przejmowania programów zielonych, czerwonych i innych" - puentuje "Bild". Partia Lewica zdobyła w niedzielnych wyborach 31 proc. głosów. Na drugim miejscu znalazła się prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) z 23,4 proc. poparcia, na którą głosowało dwa razy więcej wyborców niż pięć lat temu.
Porażkę poniosła CDU, która zajęła dopiero trzecie miejsce. Chadecy, którzy rządzili Turyngią nieprzerwanie w latach 1990-2015, otrzymali 21,8 proc. głosów, o blisko 12 pkt proc. mniej niż w 2014 roku. Straty poniosła także spcjaldemokratyczna SPD, która zdobyła zaledwie 8,2 proc. głosów. Do landtagu weszli też Zieloni (5,2 proc.) i liberałowie z FDP (5 proc.), którzy zaledwie o 5 głosów przekroczyli próg wyborczy.
Wynik głosowania właściwie wyklucza utworzenie jakiejkolwiek politycznie realnej koalicji. Wszystkie partie zadeklarowały przed wyborami, że nie będą współpracować z AfD. Regionalny dziennik "Thueringer Allgemeine" z Erfurtu obawia się w związku z tym, że Turyngię czeka zamęt. "Lewica nigdy dotychczas nie wygrała wyborów landowych. Nigdy wcześniej nie przekroczyła też 30 proc. poparcia. Nigdy SPD i CDU nie były tak słabe. Nigdy też wcześniej żadnej partii nie udało się uzyskać - tak jak tym razem AfD - o 13 pkt proc. głosów więcej niż w poprzednich wyborach. Ten rezultat może doprowadzić Turyngię do politycznego chaosu, w tym do przedterminowych wyborów. Partie politycznego centrum zostały zmielone przez między Lewicę i AfD. Kraj związkowy stoi w obliczu utraty sterowności" - alarmuje gazeta.
"Badische Neueste Nachrichten" z Karlsruhe precyzuje: "Po raz pierwszy w swojej 70-letniej powojennej historii dwie partie z krańców politycznego spektrum zdobyły łącznie większość głosów. Cztery ugrupowania politycznego centrum, które przez dziesięciolecia zapewniały stabilność, są teraz tylko mniejszością".
"Volksstimme" z Magdeburga zwraca uwagę, że zwycięstwo Lewicy w Turyngii jest prawie w 100 procentach zasługą tamtejszego premiera Bodo Ramelowa. "Merytoryczny, niedogmatyczny, jak na +czerwonego+ dość mieszczański. Nie wystarczy to jednak do kontynuowania dotychczasowej koalicji z SPD i Zielonymi, która utraciła większość. Arytmetyka wyborcza sprawia, że utworzenie stabilnego, sprawnego rządu w Erfurcie będzie bardzo trudne" - prognozuje dziennik. W związku z tym "Mannheimer Morgen" z Badenii-Wirtembergii sugeruje, że Lewica i CDU powinny rozważyć sojusz.
"Wydaje się to szalone. Ale różnice między demokratycznymi partiami nie mogą być przeszkodą nie do pokonania, kiedy gra toczy się o tak wysoką stawkę. "Nikt nie jest zainteresowany tym, by landem nie dało się rządzić, ani nowymi wyborami, które dodatkowo wzmocnią AfD. Ciężkie czasy wymagają specjalnych środków" - pisze gazeta.
Zupełnie inaczej widzi to "Nordwest Zeitung" z Oldenburga. "Gdyby CDU uległa pokusie jakiejkolwiek współpracy z Lewicą, byłoby to niewybaczalne. Wspieranie tego ugrupowania z pozycji słabszego partnera w koalicji lub tolerowanie rządu mniejszościowego przypominałoby czasy NRD, kiedy koncesjonowana CDU wchodziła w skład tzw. Bloku Demokratycznego i Frontu Narodowego" - ostrzega dziennik.