Kilkadziesiąt osób próbowało ukryć się w kościele w Eldoret w zachodniej Kenii. Jednak budynek stanął w ogniu. Co najmniej 50 osób spłonęło żywcem - podaje policja. Według Czerwonego Krzyża, 42 ciężko ranne osoby przewieziono do szpitala.
Z kolei 48 ciał, w większości noszących ślady kul, przyniesiono w nocy z poniedziałku na wtorek do kostnicy w Kisumu na zachodzie kraju. Wśród ofiar było troje dzieci. Kilka osób zostało zabitych maczetą.
Kisumu jest trzecim co do wielkości miastem Kenii i bastionem sił przywódcy opozycji Raili Odingi, który twierdzi, że wygrał wybory, a ich oficjalne wyniki zostały sfałszowane. Od 27 grudnia Kenią wstrząsają krwawe zamieszki.
Policja podała dziś, że co najmniej 18 osób zginęło ostatniej nocy w mieście Eldoret i jego okolicach na zachodzie kraju.
Zarówno Komisja Europejska, jak i Stany Zjednoczone twierdzą, że wybory prezydenckie w Kenii mogły być sfałszowane. Zaapelowały do prezydenta o współpracę z opozycją.