Może okazać się, że egzekucje zostaną na długi czas wstrzymane, bo nie istnieje żadna humanitarna metoda uśmiercenia skazańca. Sprawa miałaby też inne konsekwencje: automatycznie zdominowałaby tegoroczną kampanię przed wyborami prezydenckimi.

Rozprawa jest skutkiem apelacji wniesionej przez dwóch skazanych na śmierć więźniów z Kentucky oczekujących na wykonanie wyroku. Adwokaci Ralpha Baze’a i Thomasa Bowlinga twierdzą, że wystrzyknięcie trującej mieszanki trzech chemikaliów, zwanej powszechnie "koktailem", wywołuje ogromne cierpienie u umierającego człowieka, w związku z czym sprzeciwia się Ósmej Poprawce do amerykańskiej konstytucji zakazującej "stosowania okrutnych lub wymyślnych kar".

Wspierane przez rząd prezydenta George’a W. Busha władze stanu Kentucky bronią się, argumentując, że dotąd nie wymyślono bardziej humanitarnej metody uśmiercania skazanych. Ale już samo podjęcie sprawy przez Sąd Najwyższy spowoduje, że wstrzymane zostaną aż do ogłoszenia wyroku wszystkie zaplanowane na najbliższe miesiące egzekucje. Decyzję sędziowie ogłoszą najprawdopodobniej w czerwcu.

"Gdyby zakazano wykorzystywania śmiertelnych zastrzyków, władzom stanowym trudno będzie wykonywać wyroki. W praktyce może to wywołać nieformalne moratorium" - twierdzi w rozmowie z DZIENNIKIEM politolog z Uniwersytetu w Manchesterze Ian Scott. Spośród 38 stanów, w których stosuje się karę główną, w 37 skazańcy uśmiercani są za pomocą zastrzyku. Jedynie w Nebrasce używa się krzesła elektrycznego.

Zastrzyk uśmiercający wprowadzono na początku lat 80., by ulżyć w cierpieniach umierającym na krześle więźniom. Przeciwnicy kary śmierci, którzy doskonale wiedzą, że w Ameryce są w mniejszości, powołują się jednak na medyczne ekspertyzy, z których wynika, że "koktail" powoduje nie mniejsze katusze.

Adwokaci Baze’a i Bowlinga powołują się na wcześniejsze orzecznictwo Sądu Najwyższego. Według strażników amerykańskiej konstytucji metoda egzekucji "nie może stać w sprzeczności z ludzką godnością" oraz "nie może wywoływać nadmiernego bólu". Te dość ogólne wnioski interpretowano dotychczas bardzo różnie. Gdyby Sąd Najwyższy zawyrokował, że wykonywanie wyroków przez wstrzyknięcie śmiertelnej mieszanki jest niezgodne z ustawą zasadniczą, system przeprowadzania egzekucji zostanie sparaliżowany. Upłynie sporo czasu, zanim władze opracują jakąś alternatywną metodę. Orzeczenie w sprawie zastrzyku posłuży też jako precedens i pozwoli zaskarżyć wiele innych znanych metod egzekucji. Uczyni to ostateczny upadek krzesła elektrycznego tylko kwestią czasu.

Sprawa może jednak również skomplikować amerykańską politykę.

"Sędziowie wybrali dość gorący politycznie moment na rozstrzyganie tej sprawy" - komentuje Ian Scott. W Stanach Zjednoczonych zaczął się właśnie wyborczy cykl, który skończy się listopadową elekcją prezydenta. Kandydaci będą musieli zabrać głos na temat stosunku do kary śmierci, którą popiera niemal 70 proc. Amerykanów. "Taka debata to gratka dla polityków prawicy, bo ich poglądy w tej sprawie są atrakcyjniejsze dla przeciętnego wyborcy" - twierdzi. Paradoksalnie wyrok zgodny z żądaniami abolicjonistów zwiększa szanse republikańskich kandydatów. To na pewno nie był ich cel.