Omar bin Laden ma dobre nazwisko, żonę Brytyjkę i dredy jak legendarny Bob Marley. Niedawno ogłosił, że pogodzi muzułmanów z Zachodem. Teraz próbuje wszystkich przekonać, że mówił serio.

"Kiedy doszło do ataku na World Trade Center, byłem w Arabii Saudyjskiej i czułem wielki żal z powodu wszystkich ofiar" - zapewnił Omar bin Laden w wywiadzie dla włoskiej telewizji nadanym w niedzielę wieczorem.

Reklama

"Zabijanie cywilów jest nie do przyjęcia, a muzułmanie powinni to powiedzieć. Nie wierzę w wojnę, ale mój ojciec nie jest potworem" - zarzekał się młody bin Laden. Dodał, że ojca widział po raz ostatni w 2000 lub 2001 roku.

Omar bin Laden opowiedział, jak porzucił obóz Al-Kaidy w Afganistanie, w którym dorastał. Zwierzył się, że wstąpienie do obozu nie było jego wyborem, ale ucieczka już tak. "Ojciec przyjął to do wiadomości" - dodał.

Omar wspominał również, że gdy był małym dzieckiem, Osama uczył go, że różnorodność religijna jest bogactwem, a Zachód nie jest diabłem. I zapewnił, że jego ojciec odpowiedzialny za śmierć 2752 ludzi w zamachu z 11 września 2001 roku "ma bardzo miękkie serce".