Ekwadorczycy, którzy mieszkają niedaleko wulkanu, przyzwyczaili się do jego "wyskoków". Dlatego ewakuacja półtora tysiąca osób, w tym wielu dzieci przebiegła bardzo sprawnie - wszyscy z maskami na twarzy spokojnie przenieśli się w dalsze rejony. I czekają, aż wulkan się uspokoi.

Reklama

Ale z wielkiej góry Tungurahua wciąż wydobywa się dym i popiół. Słychać łoskot staczających się po ścianach wulkanu skał. A nocą ciemność rozświetlają fajerwerki z lawy. Wszystko to bardzo malownicze, ale pod warunkiem, że obserwowane z bezpiecznej odległości.