Mimo eksplozji, nocnego koncertu nie przerwano. Rzecznik Łukaszenki powiedział, że prezydent "w ciągu kilku minut" znalazł się w miejscu tragedii. "Nie został tam długo, żeby nie przeszkadzać w pracy służbom ratunkowym" - wyjaśnił rzecznik.

Reklama

Zaprzeczył też, by był to zamach na Łukaszenkę. "To nie była próba zamachu na prezydenta" - oświadczył. Wcześniej milicja informowała, że był to "chuligański wybryk" i że wszczęto w tej sprawie śledztwo.

Jeden ze świadków powiedział, że widział rozrzucone nakrętki i śruby. Znaleziono je również w ciałach rannych. Dziś szef MSW Uładzimir Naumau poinformował, że w stolicy jeszcze w nocy znaleziono drugą bombę. "To ułatwi nam śledztwo w sprawie eksplozji w Mińsku" - powiedział.

Według rzecznika mińskiej milicji, spośród 50 rannych ponad 20 zostało odwiezionych do szpitali. Większość poszkodowanych ma obrażenia nóg.