Włoski ambasador musiał się gęsto tłumaczyć przed irańskim ministrem spraw zagranicznych. A wszystko przez słowa premiera Silvio Berlusconiego, który kilka dni temu przemawiał w Paryżu z okazji przyznania mu nagrody międzynarodowego stowarzyszenia żydowskiego - Keren Hayesod. Szef włoskiego rządu wzywał wówczas do zachowania "najwyższej czujności wobec szaleństw ze strony tego, kto, choćby tylko z racji polityki wewnętrznej, pozwala sobie powiedzieć, że należy wykreślić Izrael z mapy geograficznej". Miał na myśli irańskiego prezydenta.
>>>Zobacz, jak Iran pręży muskuły
Pod koniec przemówienia pozwolił sobie na jeszcze ostrzejsze stwierdzenie. Przypomniał, że "kiedyś był taki pan, który na początku wydawał się demokratą, a potem zrobił to, co zrobił". Choć w jego stwierdzeniu nie padło nazwisko jednego z największych zbrodniarzy w historii ludzkości, wszyscy słuchacze wiedzieli o kim mowa.
>>>Co chce z Izraelem zrobić prezydent Iranu?
Irańskie ministerstwo przekazało Włochom notę protestacyjną. Słowa Berlusconiego nazwało niegodnymi narodu włoskiego i jego bogatej kultury.