W środę komisja wyborcza, organ nadzorujący finansowanie partii politycznych, rozpoczęła dochodzenie, które ma ocenić, czy w trakcie remontu mieszkalnej części rezydencji szefa rządu nie zostały złamane przepisy regulujące darowizny na cele polityczne. Komisja uważa, że jeśli koszty remontu były pokryte początkowo z darowizn, Partia Konserwatywna mogła złamać prawo.

Reklama

Zastosujemy się do wszystkiego, czego będą chcieli. Nie sądzę, żeby było tu coś, czemu należałoby się przyglądać ani czym należałoby się przejmować, ale tym, co robimy jest skupianie się na rzeczach, które naprawdę mają znaczenie. Z całym szacunkiem, ale nie sądzę, by była to kwestia numer jeden... o kilka rzędów wielkości - powiedział Johnson, odnosząc się do dochodzenia komisji wyborczej.

Jednak również w czwartek oświadczył, że w równoległym dochodzeniu w sprawie tego, czy złamał zasady kodeksu ministerialnego, to on - a nie niezależny doradca - będzie decydował, które kwestie mają być badane.

"Konstytucyjna pozycja premiera jako osoby ponoszącej wyłączną odpowiedzialność za ogólną organizację władzy wykonawczej i rekomendowanie nominacji ministrów, oznacza, że nie mogę i nie chciałbym zrzekać się ostatecznej odpowiedzialności za podejmowanie decyzji w sprawie dochodzenia na temat zarzutów dotyczących uchybień ministerialnych. Ta istotna odpowiedzialność należy wyłącznie do mnie, a jako polityk wybrany w wyborach jestem ostatecznie odpowiedzialny przed wyborcami" - napisał Johnson w liście do lorda Evansa, szefa komitetu ds. standardów w życiu publicznym.

Reklama

Przekroczony budżet?

Kwestia sposobu sfinansowania remontu od końca zeszłego tygodnia jest głównym tematem politycznym w Wielkiej Brytanii i staje się coraz trudniejszym tematem dla szefa rządu. Brytyjskim premierom przysługuje z budżetu państwa 30 tys. funtów rocznie na wydatki mieszkaniowe, tymczasem według doniesień mediów koszty renowacji dokonanej przez Johnsona i jego narzeczoną Carrie Symonds mogły wynieść nawet 200 tys. funtów.

Johnson powiedział, że sam pokrył te koszty, ale nie sprecyzował, czy zrobił to od razu, czy też pożyczono mu pieniądze na remont, a następnie je zwrócił. W czwartek wyjaśnień w tej sprawie ponownie zażądała od niego opozycyjna Partia Pracy.

Jej lider Keir Starmer powiedział, że sytuacja coraz bardziej staje się farsą, ale Johnson mógłby bardzo szybko to zakończyć, mówiąc, kto początkowo zapłacił rachunek. Premier mógłby właściwie zakończyć to teraz, powiedzieć nam, kto zapłacił za to w pierwszej kolejności, odpowiedzieć na pytanie, zajęłoby mu to około minuty, a potem może wrócić do codziennej pracy - mówił Starmer.

Samo otrzymywanie darowizn nie jest niezgodne z prawem, ale politycy muszą je zadeklarować, aby opinia publiczna mogła wiedzieć, kto dał im pieniądze i czy miało to jakikolwiek wpływ na ich decyzje. Zazwyczaj powinni to zrobić w ciągu 28 dni.