- Przez lata używaliśmy na Zachodzie słowa "faszyzm". Ale teraz mamy do czynienia z rzeczywistym faszystowskim przywódcą - mówi Fried, komentując przemówienie Putina na Kremlu, którego większość poświęcona była krytyce Zachodu.

Reklama

- Mamy kult przywódcy, gloryfikację przemocy, fantastyczne pretensje i roszczenia oparte o jakieś poczucie narodowego przeznaczenia, poczucie krzywdy, nawet skrajnie prawicowe tyrady na temat wojny kulturowej - wylicza. Jak dodaje, diatryby Putina "przypominają utyskiwania (cara) Mikołaja I na Oświecenie", tyle, że w wydaniu skorumpowanego watażki.

"Nie sądzę, by to zadziałało"

Ekspert Atlantic Council i były asystent sekretarza stanu USA zauważył jednocześnie, że Putin posłużył się w swym przemówieniu retoryką z lewicowymi antyamerykańskimi i antykolonialnymi motywami. - To prawda, że wciąż jest dość dużo antyamerykańskich resentymentów na globalnym Południu, a Moskwa ma historię wspierania lewicowych ruchów i na to liczy Putin. Ale nie sądzę, by to zadziałało - powiedział.

Dyplomata ocenił, że przemówienie Putina - choć teoretycznie miało być poświęcone aneksji ukraińskich terytoriów - skupiało się na Zachodzie, bo Putin zdaje sobie sprawę, że przegrywa wojnę na Ukrainie. - Im więcej będzie mówił o Ukrainie, tym gorzej będzie to dla niego wyglądało - mówi.

Według Frieda, wezwanie Putina do rozmów dyplomatycznych - przy jednoczesnym wykluczeniu zwrotu zagrabionych terytoriów - nie zwiastują szans na rychłe rozwiązanie konfliktu.

Reklama

- Wiele zależy od pola bitwy. Armia Putina nie wygrywa i nie ma zbyt wiele dowodów, które świadczyłyby, że mobilizacja to zmieni. Więc mamy przed sobą trudne czasy, wraz z groźbami nuklearnymi. Nie możemy wykluczyć użycia broni jądrowej, choć byłoby to dla Rosji bardzo kosztowne - analizuje Fried. Jak dodał, taki ruch spotkałby się z niezadowoleniem Chin i gniewem Indii.

Reakcja USA? "Jak dotąd prawidłowa"

Zdaniem eksperta, odpowiedź administracji Joe Bidena była dotąd prawidłowa. - Mamy stanowczą odpowiedź, spokojną i bez histerii: zapowiedź dalszego wysyłania broni i wsparcia dla Ukrainy, bez żadnych oznak wycofywania się - powiedział Fried.

Komentując złożenie przez prezydenta Zełenskiego wniosku o przyspieszone wstąpienie do NATO, były ambasador stwierdził, że ta kwestia będzie musiała zostać rozstrzygnięta dopiero po wojnie. Ocenił jednak, że perspektywa członkostwa Ukrainy się przybliżyła.

- Myślę, że kiedy ta wojna się skończy, będzie to znacznie bardziej prawdopodobne, niż przed wojną. NATO dobrze by zrobiło, gdyby zaczęło o tym myśleć i o wyobrażać sobie świat, jaki będzie po zakończeniu wojny - powiedział Fried. - Pamiętam czasy, kiedy perspektywa członkostwa Polski była uważane za niedorzeczną, kiedy członkostwo państw bałtyckich nieodpowiedzialne. Więc zobaczymy, jak to się potoczy - powiedział.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński