Współpracujący z ukraińskimi służbami specjalnymi Rosyjski Korpus Ochotniczy (RDK) i Legion Wolności (LW) poinformowały wczoraj o zajęciu rosyjskiej wioski Kozinka. To dawny kołchoz położony w rejonie grajworońskim tuż przy granicy ukraińskiej i 70 km od stolicy obwodu - Biełgorodu. Wcześniej podano informacje o zrzuceniu z drona materiałów wybuchowych na budynek lokalnej administracji w Gołowczinie. Opublikowano również zdjęcia przy znakach wjazdowych do trzech innych miejscowości w obwodzie briańskim.

Reklama

"Zostańcie w domu, nie stawiajcie oporu i nie bójcie się, nie jesteśmy waszymi wrogami. W przeciwieństwie do putinowskich zombie nie krzywdzimy cywilów i nie wykorzystujemy ich do naszych własnych celów" - napisali przedstawiciele LW. Na kanale RDK w Telegramie opublikowano zdjęcia opancerzonego MRAP-a na nieokreślonej drodze, na którym wymalowany był biały krzyż, symbol wojsk ukraińskich.

Co mówi Moskwa?

Amerykański Instytut Studiów nad Wojną w swojej analizie podaje, że Kreml przedstawia atak jako próbę zajęcia przez wojska ukraińskie - a nie rebeliantów rosyjskich - całego obwodu biełgorodzkiego. Chce w ten sposób zmobilizować Rosjan "wokół flagi" i zwiększyć poparcie dla prowadzonej inwazji. Ataki sił proxy z perspektywy Ukraińców pozwalają z kolei skupić uwagę wojsk i służb specjalnych Rosji na odcinku granicy oddalonym znacznie od Donbasu i Zaporoża, gdzie najpewniej zostanie wyprowadzona prawdziwa kontrofensywa. Rozciągnięcie frontu pozwala zamaskować realne plany Kijowa. Uderzenia takie jak wczoraj były prowadzone już od kilku dni, tyle że na mniejszą skalę.

Reklama

Na czele RDK stoi urodzony w Moskwie Dienis Kapustin vel Nikitin. Władający niemieckim i angielskim działacz skrajnej prawicy w ubiegłym roku na łamach DGP tłumaczył sens współpracy z władzami w Kijowie. Jak pisaliśmy, Kapustin w marcu 2023 r. dowodził już atakami na miejscowości Lubieczanie i Suszany w obwodzie briańskim. Rajdy upokorzyły korpus ochrony pogranicza FSB i pokazały, że linie zaopatrzenia z Białorusi drogą A240 nie są bezpieczne. Ukraińskie władze nie komentują działań RDK i LW. Oficjalnie Kijów nie przyznaje się do współpracy z oddziałem Kapustina.

Czytaj więcej we wtorkowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej"