Parterowy dom w położonej 60 km od Kijowa wsi Andrijiwka Alisa Hermanczuk budowała z mężem przez ponad 10 lat. Wprowadzili się tuż przed wojną. Mieszkaniem nie cieszyli się długo, bo już na początku marca do Andrijiwki dotarli Rosjanie.

Reklama

"W środku wszystko spłonęło"

Hermanczukowie zdążyli uciec. Samochodem, przez pola. Schronienie znaleźli u krewnych w innej wiosce. Ich dom rosyjskiej okupacji nie przetrwał. Ostrzały wywołały pożar. To, że zachowały się mury, Alisa uznaje za cud. Dzisiaj widać już jedynie zarysy pomieszczeń, które kiedyś się w nim znajdowały. W środku wszystko spłonęło. Telewizor, kanapa… Obok domu stała kuchnia letnia, ale i ją straciliśmy - opowiada kobieta.

CZYTAJ WIĘCEJ W WEEKENDOWYM WYDANIU MAGAZYNU DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ>>>