Dziesiątki ludzi śpi w nawie kościoła parafialnego w wiosce El Rosario na obrzeżach miasta Apatzingan. Setki innych schroniło się u obcych ludzi, po tym jak bitwy karteli narkotykowych z użyciem broni palnej wypędziły ich z własnych domów - relacjonował sytuację miejscowy ksiądz, cytowany przez agencję AP.

Reklama

Podczas starć wiele domów zostało ostrzelanych. Mieszkańcy wiosek wzdłuż Rio Grande musieli salwować się ucieczką. Niektórzy szli nawet 35 kilometrów - podają lokalni aktywiści. Dwie trzecie uchodźców to dzieci lub młodzież poniżej 18. roku życia.

Zbiegli z terenów objętych walkami otrzymali pomoc żywnościową od mieszkańców, ale, jak przyznaje ksiądz, który udzielił im schronienia, chcą aby prawo było egzekwowane, żeby mogli wrócić do swoich gospodarstw.

Wojsko nie daje sobie rady z kartelami

Sytuacja jest pokłosiem długotrwałej wojny między kartelami narkotykowymi, walczącymi o kontrolę nad obszarem. W przeszłości walki nie docierały tak blisko Apatzingan, ponieważ rzeka Rio Grande wyznaczała granicę terytoriów gangów, która była przez nie respektowana.

Reklama

Meksykańskie wojsko patroluje okolicę w dzień, ale w nocy wraca do swojej bazy. Mieszkańcy przyznają, że takie działania nie wystarczą, aby przywrócić bezpieczeństwo w regionie.