Śpiewana przez artystkę o pseudonimie "Karin" pieśń namawia do rozpowszechniania partyjnych materiałów neonazistowskiej partii przed wrześniowymi wyborami do Bundestagu. Utwór ma czterech bohaterów: szefa SS Heinricha Himmlera, przywódcy NPD Udo Voigta, generała Erwina Rommla - poważanego za kunszt wojskowy marszałka polowego III Rzeszy - i Michaela Friedmana, niegdyś wiceprezesa ZJD. Ten ostatni ma według słów utworu służyć jako cel ataków. W ten sposób pogrobowcy Hitlera usiłują zdobyć głosy dla swojej partii we wrześniowych wyborach do Bundestagu.

Reklama

>>>Neonaziści biją lewaków w Berlinie

Berliński prokurator Michael von Hagen oświadczył, że jego urząd już bada, czy piosenka może zostać uznana za obraźliwą dla Friedmana i nawołującą do ataków na niego. Z kolei szefowa brandenburskiego oddziału Biura ds. Ochrony Konstytucji - niemieckiej agencji bezpieczeństwa wewnętrznego - oświadczyła dla "Tagesspiegel", że neonazistowski "hymn" to kolejny dowód na coraz wyraźniejsze narodowosocjalistyczne korzenie NPD.

>>>Niemieccy neonaziści zdobywają władzę

Tymczasem Centralna Rada Żydów w Niemczech sprawdza możliwości postawienia neonazistów przed sądem. "Trzeba ich powstrzymywać wszelkimi możliwymi środkami" - mówi przewodnicząca ZJD Charlotte Knobloch.

Reklama

>>>"Neonaziści to łysi idioci"