Dwaj Amerykanie zaciągnęli się do oddziału sił specjalnych w armii ukraińskiej - relacjonuje ABC w materiale opublikowanym w czwartek wieczorem (czasu lokalnego). Obaj zostali ranni dwa tygodnie temu. Opisują, że ich oddział miał przejąć kontrolę nad wsią pod Donieckiem, która od 2014 roku znajdowała się pod kontrolą prorosyjskich separatystów. Jeden z rozmówców ABC, pochodzący z Teksasu i używający pseudonimu "Tango" powiedział, że jego oddział, złożony z kilkudziesięciu ludzi, poniósł straty sięgające 85 procent.
Drugi z Amerykanów, pochodzący z Alaski i przedstawiający się pseudonimem "Goldfish", powiedział, że Rosjanie stawili "dobrze zorganizowany opór" podczas walk.
ABC cytuje też wypowiedzi żołnierzy ukraińskich rannych podczas kontrofensywy. Jeden z nich skarżył się na złą - według niego - organizację operacji i krytykował pewne decyzje taktyczne. Powiedział on, że Ukraińcy stracili jednego dnia trzy czołgi Leopard, które zostały skierowane wprost na pola minowe. Jak relacjonował, wydawało się, że świeżo zmobilizowani żołnierze ukraińscy często nie mieli odpowiedniego przeszkolenia dotyczącego skomplikowanych działań ofensywnych na polu walki.
Inny rozmówca ABC, który wstąpił do armii ukraińskiej ponad rok temu, powiedział, że w jego oddziale, skierowanym do ofensywy na początku czerwca br., rannych zostało około 80 proc. ludzi. Nikt jednak nie zginął.
Dwaj Amerykanie ranni pod Donieckiem nie zgadzają się jednak z krytyką kontrofensywy - zastrzega ABC. Uważają oni, że prowadzona jest dobrze, a ciężkie straty podczas ataków na umocnioną obronę rosyjską to coś, czego należało oczekiwać. Ukraina toczy "bardzo ciężki bój", ale w tym boju "Ukraińcy walczą bardzo dobrze" - ocenia "Goldfish".