Polka deportowana z Chin

O sytuacji donosi organizacja Reporterzy bez Granic. "Przedstawicielka organizacji Reporterzy bez Granic został deportowany z Hongkongu po przybyciu na to terytorium w celu monitorowania przełomowego procesu wydawcy Jimmy'ego Lai" – przekazano w komunikacie.

Zatrzymali mnie na sześć godzin, przesłuchiwali i kilkakrotnie przeszukali mnie i moje rzeczy. Po tym wszystkim zostałam deportowana pod mglistym pretekstem - skomentowała wydarzenia Anna Bielakowska.

Reklama

Polska dziennikarka w Hongkongu miała obserwować proces Lai’a.

Ta męka pokazuje, jak bardzo władze Hongkongu obawiają się pracowników organizacji pozarządowych i obrońców praw człowieka, którzy starają się informować o autorytarnym klimacie, jaki zapanował na terytorium, które niegdyś było bastionem wolności prasy - dodała.

Wolność prasy w Chinach

Reklama

Sytuacja spotkała się z reakcją azjatyckiego korespondenta Polskiego Radia. "Polska dziennikarka zatrzymana i deportowana z Chińskiej Republiki Ludowej. Bardzo niedobry prognostyk przed przyjazdem do Pekinu nowego korespondenta PAP czy reaktywacją biura Polskiego Radia. I nie dajcie sobie mydlić oczu dyplomatycznymi przypowieściami o przyjaźni. Enough" – napisał Tomasz Sajewicz w mediach społecznościowych.

"Hongkong zajmuje 140. miejsce na 180 w Światowym Indeksie Wolności Prasy 2023. Same Chiny zajmują 179. miejsce na 180 ocenianych krajów i terytoriów" - podkreślono w komunikacie.