Kwestia ta ma być omawiana podczas czwartkowego spotkania ministrów obrony państw NATO w Brukseli. Rozmowy będą toczyć się za zamkniętymi drzwiami.
NATO zwiększa nacisk na obronę nieba
Cel pięciokrotnego zwiększenia potencjału dotyczy łącznie wszystkich europejskich państw członkowskich NATO – konkretne zobowiązania poszczególnych krajów będą ustalane indywidualnie. Na razie nie określono horyzontu czasowego, w jakim plan ma zostać zrealizowany.
Ministrowie mają w tym tygodniu również zatwierdzić jeden z najambitniejszych planów uzupełnienia zapasów uzbrojenia od czasów zimnej wojny. Ma to być ważny krok do zmniejszenia zależności państw europejskich i Kanady od amerykańskich systemów obronnych.
Brukselskie spotkanie przygotowuje grunt pod szczyt przywódców NATO w Hadze zaplanowane na 24–25 czerwca.
"Nie prowadzimy wojny, ale też nie żyjemy w pokoju"
Wzrost nakładów na broń przeciwlotniczą wpisuje się w szerszą strategię zwiększania wydatków obronnych. Pod presją ze strony prezydenta USA Donalda Trumpa, państwa NATO zbliżają się do wprowadzenia nowego celu: przeznaczania 5 proc. PKB na obronność. Z tego 3,5 proc. ma trafiać na wydatki stricte wojskowe, a pozostałe 1,5 proc. ma obejmować inwestycje w infrastrukturę, cyberbezpieczeństwo i obronę cywilną.
– Nie prowadzimy wojny, ale też nie żyjemy w pokoju – powiedział sekretarz generalny NATO Mark Rutte podczas poniedziałkowego spotkania w Wilnie – Musimy dalej wzmacniać nasze zdolności odstraszania i obrony, co oznacza pełną gotowość bojową.
Według wysokiego rangą oficera jednej z europejskich armii, państwa NATO pilnie potrzebują rozbudowy systemów naziemnej obrony powietrznej, które mają chronić przed coraz bardziej zaawansowanymi dronami, rakietami i samolotami bojowymi.
Sojusz przez ostatnie trzy dekady ograniczał rozwój takich systemów, skupiając się głównie na zagrożeniach spoza Europy – zwłaszcza w rejonie Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.