Jutro odbędą się wybory prezydenckie w USA. W niedzielę o ich wyniku i konsekwencji dla Polski mówił Mariusz Błaszczak.

Niepokoi mnie to, że obecna władza - Donald Tusk i jego ekipa - postawili na Kamalę Harris, a więc po wygranej Donalda Trumpa, Donald Tusk powinien podać się do dymisji- powiedział Błaszczak w Polsat News. Jeśli wygra Trump, to obecne władze polskie znajdą się w bardzo złym położeniu, bo oni konfliktują Polskę ze Stanami Zjednoczonymi i przeszłym, a także być może przyszłym prezydentem Trumpem, z którym bardzo dobrze współpracował rząd PiS - dodał szef klubu PiS.

Oburzenie w KO

Reklama

Te słowa skomentował m.in. szef klubu Koalicji Obywatelskiej Zbigniew Konwiński. "Mariusz Błaszczak postulujący dymisję polskiego premiera wz. z ewentualną wygraną Trumpa, ociera się nie tylko o śmieszność, ale i o służbę na rzecz przywódcy innego kraju..." - napisał polityk KO na platformie X.

Zdenerwowała się także Monika Wielichowska, wicemarszałek Sejmu. Te słowa pachną zdradą … Błaszczak chce zmiany rządu Rzeczpospolitej po wyborach w innym kraju. Skandal!"- napisała. "Nie przypominam sobie, żeby rząd PiS po wygranej Bidena podał się do dymisji. Pamiętam za to, że ani rząd PiS, ani prezydent Duda nie zdobyli się nawet na gratulacje, wierząc w bajkę Trumpa o sfałszowanych wyborach" - skomentował europoseł Łukasz Kohut.

Oburzeni byli także inni politycy. "Mariusz Błaszczak uważa, że to nie polscy wyborcy będą decydować kto sprawuje władzę w Polsce tylko wynik wyborów w USA. Mentalność prosto z PRL" - ocenił Tomasz Siemoniak, szef MSWiA

Szukasz ważnych i wiarygodnych informacji? Zaprenumeruj Dziennik Gazetę Prawną