To trzy razy więcej niż po poprzednich wyborach samorządowych w 2010 roku - wtedy protestów złożono 470. Cztery lata wcześniej zaś 790. Jak podaje PAP, protesty dotyczą m.in.: wątpliwości co do liczby głosów nieważnych, a także wydawania kart do głosowania, na których znajdowały się nazwiska kandydatów z innego okręgu. Poza tym np. w Warszawie jedna ze skarg dotyczy tego, że liczba kart wydanych wyborcom różniła się od liczby kart wyjętych z urny.

Reklama

W wielu sądach pojawiły się protesty dotyczące rzekomo wprowadzającego w błąd filmu instruktażowego, wyjaśniającego, jak głosować. Protesty składane zarówno przez komitety wyborcze, samych kandydatów, jak i wyborców, mówią również o tym, że prawidłowe głosowanie utrudniała także broszurowa forma karty do głosowania. W Małopolsce jeden ze skarżących podniósł, że urna wyborcza wyglądała jak śmietnik.

Podliczone protesty dotyczą jedynie pierwszej tury wyborów samorządowych. Do 15 grudnia zaś można składać protesty wyborcze dotyczące wyborczych dogrywek. Cała procedura - włącznie z ewentualnym odwołaniem od orzeczenia - może trwać ponad dwa miesiące.

CZYTAJ WIĘCEJ: Protesty pisane na Berdyczów, czyli dlaczego większość skarg wyląduje w koszu >>>