Terrorystów, którzy krwawo walczyli z kapitalizmem, podkładając bomby i organizując zamachy na polityków, poszukiwała policja całej zachodniej Europy. Wiele wskazuje jednak na to, że ukrywali się w Polsce.
Wysoko postawiony oficer polskich służb PRL w 1977 roku próbował nawiązać w tej sprawie współpracę ze służbami RFN. Zgłosił się do ambasady Niemiec i powiedział, że w tajnym obozie w Mrągowie, na Mazurach, szkolą się lewicowi radykałowie z Frakcji Czerwonych (Rote Armee Fraktion) - dowiedzieli się dziennikarze programu "Superwizjer".
W zamian za ujawnienie dokumentów, które potwierdzałyby te sensacyjne doniesienia, oficer żądał azylu z zachodnich Niemczech.
Niestety, zanim zapadły jakiekolwiek decyzje, obóz szkoleniowy RAF został zlikwidowany. W ambasadzie RFN pracował bowiem agent NRD-owskiej służby bezpieczeństwa Stasi, który opisał sprawę w raporcie do swoich przełożonych. Do tego dokumentu dotarli teraz dziennikarze.