Z materiału dowodowego wynika, że właściciel konia wykazał wszelką staranność, by zapewnić zwierzęciu bezpieczeństwo, zwłaszcza po tym, gdy zauważył objawy choroby - powiedział prokurator.
W śledztwie ustalono, że także przed wypadkiem właściciel konia nie zrobił niczego, co mogłoby stanowić podstawę zarzutów wobec niego - mówił Lis.
Jeden z dwóch koni ciągnących wóz z turystami do Morskiego Oka w Tatrach w lipcu b.r. dostał ataku kolki. Zwierzę zasłabło na przystanku końcowym na Polanie Włosienica i niedługo po tym zdechło.
Jeden z turystów nagrał całe zdarzenie i opublikował film w internecie.
Wypadek wywołał oburzenie obrońców praw zwierząt. Spekulowano, że koń był nadmiernie eksploatowany.
Prokuratura Rejonowa w Zakopanem umorzyła śledztwo w sprawie konia, który - ciągnąc w lipcu wóz z turystami - padł na drodze do Morskiego Oka. Nie doszukano się znamion przestępstwa - poinformował w czwartek dziennikarzy prokurator Zbigniew Lis.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama