Do adwokata właściciela kantoru z Galerii Opolanin dotarła "Gazeta Wyborcza". Mecenas Sławomir Wojciechowski przedstawił wersję wydarzeń napadniętego mężczyzny.

Zdaniem obrońcy, policja wiedziała o napadzie wcześniej. Ostrzegała właściciela kantoru, dlatego ten nie miał przy sobie pieniędzy. Miał za to broń. Strzelił, ale dopiero w momencie, gdy jeden z napastników wdarł się już do jego samochodu i zaczął go dusić, a drugi bandyta zbliżał się z paralizatorem.

Reklama

Policja była na miejscu, uzbrojona po zęby - podkreśla mecenas Wojciechowski i dodaje, że nie zadbała w należyty sposób o bezpieczeństwo właściciela kantoru. Jak mogła to zrobić? Choćby dając mu kamizelkę kuloodporną.

Mundurowi odpierają te zarzuty. "Specjalny zespół z Komendy Głównej Policji, który badał akcję w Opolu uznał, że policjanci działali optymalnie" - mówi "Gazecie Wyborczej" rzecznik komendanta głównego Mariusz Sokołowski. Sprawę napadu i zastrzelenia bandyty bada teraz prokuratura.

p

W ubiegły czwartek czterech napastników zaatakowało właściciela kantoru z Galerii Opolanin. Jeden z nich zginął, śmiertelnie postrzelony przez napadniętego. Trzech pozostałych chwilę później złapała policja.