Żywą pochodnię ugasił przypadkowo przejeżdżający kierowca. Gdy zobaczył palącego się mężczyznę, wysiadł z samochodu, podbiegł do Lecha P. z gaśnicą i skąpał go w pianie. Chwilę później zjawiła się karetka, która przewiozła rannego mężczyznę do szpitala rejonowego w Tomaszowie Mazowieckim. Wiadomo, że leży na oddziale intensywnej terapii, gdzie walczy o życie.

Dziennik.pl dowiedział się w komendzie powiatowej policji w Tomaszowie Mazowieckim, że cały w płomieniach Lech P. uciekał w kierunku swojego domu. Prawdopodobnie chciał pokazać rodzinie, do czego jest zdolny.

"Cały czas trwa ustalanie przyczyn tragedii. Niestety, Lech P. jest w stanie krytycznym i nie ma z nim kontaktu. Policja koncentruje się więc na przesłuchaniach rodziny" - powiedziała podkom. Katarzyna Dutkiewicz z komendy powiatowej policji w Tomaszowie Mazowieckim.





Reklama