"Zabezpieczymy dokumenty i nagrania, wezwiemy na przesłuchania lekarzy i pielęgniarki, którzy dyżurowali wtedy na Izbie Przyjęć" - mówi dziennikowi.pl szefowa prokuratury rejonowej w Grodzisku, Ewa Szplep. I żałuje, że pacjenci nie zgłosili się sami od razu do prokuratury.

Reklama

To już drugie śledztwo w sprawie podejrzenia o nieudzielenie pomocy przez lekarzy w szpitalu w Grodzisku Mazowieckim, wszczęte przez prokuraturę w tym mieście po naszych doniesieniach.

Wczoraj dziennik.pl ujawnił dramatyczny przypadek pacjenta, który musiał ze szpitalnego łóżka wzywać pogotowie, bo - jak twierdzi - choć był po operacji i zaczął wymiotować krwią, nikt z dyżurujących w nocy lekarzy mu nie pomógł.

Z kolei z opublikowanych dziś nagrań wynika, że personel Izby Przyjęć odmówił pomocy krwawiącej kobiecie w ciąży. Pracownicy szpitala poradzili jej mężowi, by zawiózł żonę do innego szpitala - oddalonego o 15 km - autobusem. A gdy przerażona para wezwała pogotowie, szpital odwołał wezwanie. W końcu małżeństwo dotarło do Pruszkowa. Ale dziecka nie udało się już uratować.

Reklama

Za nieudzielenie pomocy grozi pięć lat więzienia.