Maszyna Centralwings - boeing 737 - w czwartek leciała z Warszawy do Edynburga. Pilot nie mógł jednak schować podwozia i musiał zawrócić. Samolot awaryjnie lądował na Okęciu. Podczas ewakuacji pasażerów jedna osoba została ranna - skręciła nogę - druga zasłabła ze zdenerwowania.
Samolot trafił do serwisu. Mimo to - w poniedziałek ta sama maszyna znowu miała kłopoty i trzy razy podchodziła do lądowania w Dublinie. Potem samolot znowu musieli oglądać technicy. Lot powrotny z Dublina do Warszawy spóźnił się 6 godzin - relacjonuje TVN24.
"Na miejscu nie mieliśmy żadnej informacji. Co godzinę mówiono nam, że lot się opóźnia, ale nikt nie mówił o ile" - opowiadają pasażerowie feralnego lotu, którzy dziś w nocy wylądowali na Okęciu. "Szkoda słów" - dodają.
Rzecznik Centralwings wyjaśnił reporterom TVN24, że przyczyną kłopotów znowu była awaria czujników. W czwartek zawiódł czujnik odpowiedzialny za sygnalizowanie pracy podwozia.