Boeing 737 leciał z Warszawy do Faro, gdy w samolot trafił piorun. Nikt z pasażerów nie ucierpiał, ale maszyna musiała lądować w Zurychu i zostawić tam turystów. Tym samym bez środka transportu została inna grupa Polaków w portugalskim Faro, którą samolot miał zabrać z powrotem.
"W nocy spaliśmy w hotelu, bo lotnisko jest zamykane na noc. Rano przywieziono nas z powrotem na lotnisko z obietnicą, że lecimy, po czym okazało się, że nic z tego" - powiedziała Polskiemu Radiu jedna z turystek.
Przedstawiciele Centralwings tłumaczą, że samolot został uszkodzony i nie mógł lecieć dalej. Po turystów ma być wysłana druga maszyna.