Według prokuratury w Piotrkowie Trybunalskim, w oszustwie miał maczać palce również inny poseł Samoobrony, Waldemar Borczyk. Jednak ani on, ani poseł Łyżwiński nie usłyszeli dziś zarzutów. Borczyk nie stawił się w prokuraturze i nie wiadomo, czy w ogóle dostał zawiadomienie. Natomiast Łyżwiński nie zapoznał się jeszcze z aktami sprawy. Właśnie je czyta w łódzkim areszcie, gdzie trafił, gdy został oskarżony o molestowanie Anety Krawczyk.

Według rzecznika piotrkowskiej prokuratury Witolda Błaszczyka, cała trójka miała podkradać pieniądze z kasy biura Samoobrony w Tomaszowie Mazowieckim. Pieniądze pochodziły od zwolenników partii, którzy wpłacali je na kampanię wyborczą. Tymczasem od marca do listopada miało "wyparować" z tego funduszu aż 60 tysięcy złotych.

Anecie Krawczyk, Stanisławowi Łyżwińskiemu oraz Waldemarowi Borczykowi grozi za to po osiem lat więzienia.



Reklama