W kolumnie jechało kilka pojazdów, hummery i rosomaki. Polacy nigdy nie poruszają się po Afganistanie pojedynczymi samochodami. Niedaleko od naziemnego patrolu w powietrzu były też polskie śmigłowce. Mina, która wybuchła, to prawdopodobnie świeżo podłożony, zdalnie odpalany ładunek. Tą bronią często posługują się Afgańczycy atakujący oddziały koalicji antyterrorystycznej.

Reklama

Atak na konwój

Do zamachu doszło około godziny 13.30 polskiego czasu. Polski hummer najechał na minę niedaleko miejscowości Shawal, niecałe 20 kilometrów od bazy Ghazni. Na miejscu zginęli trzej żołnierze w wieku od 27 do 28 lat.

Ofiary to: starszy kapral Waldemar Sujdak, 28 lat, starszy szeregowy Paweł Szwed, 27 lat, i starszy szeregowy Paweł Brodzikowski, 25 lat.

Czwarty żołnierz jest ciężko ranny. Na szczęście bardzo szybko obok zaatakowanego konwoju wylądował polski śmigłowiec, który zabrał rannego do bazy w Bagram.

Reklama

Dziś żołnierze zostali pośmiertnie awansowani na wyższe stopnie wojskowe plutonowego i kaprala.

"Amerykańscy lekarze, którzy operowali naszego żołnierza, mówią, że jego stan jest ciężki, ale na szczęście stabilny. On leży teraz w szpitalu, w którym wykonuje się operacje ratujące życie. Gdy tylko jego stan polepszy i pozwoli na transport, zabierzemy go najpierw do Rammstein (baza NATO w Niemczech), a potem do Polski" - powiedział dziennikowi.pl rzecznik polskich sił w Afganistanie major Jacek Popławski.

Co zabiło Polaków?

Reklama

Polskie konwoje są wyposażone w sprzęt zagłuszający sygnał z telefonów komórkowych. Tak więc odpalenie miny przez telefon jest niemożliwe. Ładunek mógł być jednak odpalony przez kabel. Zrobił to więc obserwator ukryty obok drogi, którą jechali Polacy.

W sumie w Afganistanie zginęło sześciu polskich żołnierzy. Pierwszy - w sierpniu 2007 roku, gdy patrol ostrzelano prawdopodobnie z granatnika. W lutym 2008 roku w ataku na polski konwój zginęło dwóch kolejnych, także ich samochód wjechał na minę.

"To fatalna wiadomość. Myślimy przede wszystkim o rodzinach i kolegach żołnierzy" - tak w TVN24 skomentował informację o ataku minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Dodał jednak, że właśnie takie wydarzenia, jak zamachy czy śmierć polskich żołnierzy, sprawiają, że nasza obecność w Afganistanie jest ciągle potrzebna.

W Afganistanie służy 1200 żołnierzy Wojska Polskiego. Docelowo ma być ich jeszcze o 400 więcej.