"Nie wyobrażam sobie, jak byśmy sobie bez Niego poradzili" - wzdycha. "Myślę, że ateista miałby naprawdę wielki kłopot w odnalezieniu się w tej sytuacji".

Ziemiec uległ rozległym poparzeniom we własnym domu, kiedy, by ratować rodzinę, usiłował usunąć z mieszkania garnek z płonącą parafiną. Potknął się i zawartość garnka wylała się na jego ciało. Od ponad miesiąca leży w szpitalu, czeka go jeszcze długie leczenie i rehabilitacja.

Reklama

To zrozumiałe, że po czymś tak strasznym jak wypadek, w którym ktoś omal nie zginął, on sam i jego bliscy szukają odpowiedzi na pytania: czy Bóg nade mną czuwa i czy mi pomoże. Człowiek wierzący zna na to pytanie odpowiedź. Tak właśnie jest z Krzysztofem Ziemcem i jego żoną.

"Mamy zaprzyjaźnionego księdza, który często przychodzi do męża" - opowiada Danuta Ziemiec. "Dużo rozmawiamy, ale nie tylko o Bogu. Ksiądz potrafi wnieść w nasze życie lepszy nastrój".

Ziemiec czuje się coraz lepiej. Nadal cierpi, ale już nie tak straszliwie, jak w pierwszych dniach po wypadku. Może czytać. I czyta zachłannie. Żona przynosi mu książki księdza Twardowskiego, a on dzięki tym lekturom potrafi spojrzeć filozoficznie na to, co się wydarzyło. "Jest tam wiele odniesień do naszej sytuacji" zapewnia żona dziennikarza.