MSWiA ma dokładny plan: od 2010 r. na próbę, a od 2011 powszechnie mamy posługiwać się nowymi dowodami osobistymi. W tym tygodniu podpisana będzie umowa z resortem rozwoju regionalnego w sprawie finansowania operacji. 85 proc. kosztów pokryją środki unijne. Całość kosztować ma 370 mln zł. Obywatele nie zapłacą ani złotówki.
>>>Czy wiesz, że nowe dowody są naszpikowane elektroniką
Dowody będą wymieniane stopniowo, kiedy obecnie obowiązujące dokumenty zaczną tracić ważność. Po co? Zdjęcie biometryczne ma umożliwić niezawodną identyfikację, także komputerową. Elektroniczny podpis - ułatwić życie obywatelom w kontaktach z państwem, bo tożsamość będzie można potwierdzić w sieci.
Tu pojawiają się wątpliwości. "Dziś np. w Finlandii podpisu elektronicznego używa zaledwie 2 procent obywateli. I to się raczej nie zmieni. Po co więc fundować takie urządzenie każdemu" - pyta Krzysztof Komorowski, ekspert z Instytutu Sobieskiego.
Dyskusja o nowych dokumentach tożsamości przetoczyła się przez całą Unię. Była próba przygotowania dyrektywy, ale zaniechana z powodu sprzeciwu m.in. Wielkiej Brytanii.
Nicolas Sarkozy jako minister spraw wewnętrznych Francji chciał wprowadzić takie dowody w 2005 r. Przegrał na skutek protestów organizacji broniących prawa do prywatności. Nowe dowody we Francji są, ale nieobowiązkowe.
Jaki jest plan polskiego MSWiA? Dowód będzie zawierał specjalny chip. Dane zawarte w tym mikroprocesorze będzie można na bieżąco korygować. Dostęp do nich, na miejscu w urzędzie oraz przez internet, będzie miał zarówno urzędnik, jak i obywatel. "To jedno z podstawowych praw obywatela: chcę wiedzieć, co administracja o mnie wie i czy nie ma w tym błędów" - mówi wiceszef MSWiA Witold Drożdż odpowiedzialny za wprowadzenie e-podpisu. Ale zdaniem ekspertów z Instytutu Sobieskiego poufność może okazać się iluzoryczna. "Jeśli dane będzie można zmieniać w każdym miejscu w kraju, to dostęp do nich może mieć nawet 100 osób, a to oznacza, że będą wręcz leżeć na ulicy" - twierdzą autorzy raportu na temat bezpieczeństwa dokumentów elektronicznych z Instytutu Sobieskiego.
A chętnych do wykorzystania nowych możliwości już jest sporo. "Dowód biometryczny będzie mógł również służyć pacjentom ubezpieczonym w NFZ jako narzędzie identyfikacji na linii pacjent-lekarz" - mówi DZIENNIKOWI Edyta Grabowska-Woźniak rzecznik funduszu. Także banki czekają na wejście nowego dowodu. "To będzie oznaczało, że zamiast kodów jednorazowych czy tokenów będzie jeden dowód z bezpiecznym podpisem elektronicznym" - mówi dyrektor Związku Banków Polskich Remigiusz Kaszubski.
Jednak eksperci studzą ten zapał. Uważają, że podpis w dowodzie zwiększy koszt operacji i zobowiąże państwo do wzięcia odpowiedzialności za skutki fałszywych podpisów elektronicznych. "Dlatego rząd powinien dążyć do tego, by ten system robił tylko jedną podstawową rzecz: służył identyfikacji obywatela" - mówi Krzysztof Komorowski.