Ewa Sterczyńska oraz chór dziecięcy "Turliki" pozwali LPR za wykorzystanie pieśni - bez ich zgody oraz stosownych opłat - podczas kampanii LPR do Parlamentu Europejskiego w 2004 roku. Słynną pieśń wykonano w czerwcu 1997 roku podczas mszy papieskiej pod Wielką Krokwią. Domagali się od LPR przeprosin oraz w sumie 35 tysięcy złotych zadośćuczynienia.

Reklama

>>>To nie jedyna taka sprawa

Liga tłumaczyła, że wykorzystane w spocie fragmenty transmisji z mszy kupiła od TVP, z którą miała umowę. Ponadto nie można mówić, by naruszono prawa "Turlików", bo formalnie powstały one już po mszy. Według LPR, Sterczyńska dopisała tylko dwie zwrotki do tekstu Franciszka Bachledy-Księdzularza i podłożyła pod ten wiersz znaną melodię góralską.

Sąd nakazał LPR przeprosiny Sterczyńskiej jako dyrygentki oraz zapłatę jej pięciu tysięcy złotych za wykorzystanie bez jej zgody aranżacji utworu. Zgodził się natomiast z LPR, że podczas mszy pieśń wykonała "niesformalizowana grupa", której nie można utożsamiać z powstałym później chórem "Turliki".

Reklama

Sąd uznał, że "każde artystyczne wykonanie utworu pozostaje pod ochroną, także działania dyrygentów i osób w sposób twórczy przyczyniających się do jego wykonania". Umowa z TVP nie oznaczała, że autorzy zgadzają się na odtworzenie ich utworu w spocie.

Wyrok podtrzymał sąd apelacyjny, więc jest prawomocny. LPR nie wie jeszcze, czy zwróci się o kasację do Sądu Najwyższego.